piątek, 25 października 2013

Rozdział 11

        Gdy tylko się obudziłam, przed oczami ukazały mi się zdarzenia dnia wczorajszego. Po zjedzeniu śniadania u braniu się w:
I poszłam na piechotę do szkoły co bardzo zdziwiło moją rodzinę. Bardzo szybkim tempie dotarłam do szkoły. Gdy otwierałam drzwi poczułam czyjąś rękę na tali. Obróciłam się i zgadnijcie kogo zobaczyłam? Tak oczywiście Maćka, który pocałował mnie w policzek, a następnie otworzył przede mną   drzwi w podziękowaniu uśmiechnęłam się do niego.
- Hej!- usłyszałam- ja na powitanie Cię całuję, a ty za otworzenie drzwi posyłasz mi uśmiech- powiedział to z taką miną, że chciałam wybuchnąć śmiechem.
- Oj Maciuś biedny nie dostał buziaka od swojej dziewczyny- usłyszeliśmy głos Filipa. Razem z Natalią wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Wiesz co? wiesz co?- te słowa padły z ust Maćka i były kierowane do Filipa- Właśnie nic.
- Hej idziemy?- zapytał nas Mikołaj, który staną przy nas przed chwilą. Ruszyliśmy w stronę klasy chłopaki jak to przystało na nich podprowadzili nas. Gdy zadzwonił dzwonek spojrzałam na Maćka i cmoknęłam go w usta, szybko wstałam i weszłam do klasy.
     Lekcje mijały i mijały , aż w końcu mogłam wyjść ze szkoły i powiedzieć ,, nareszcie weekend"
Usiadłyśmy na ławce z Natalią i czekałyśmy, ze chłopaki skończą lekcję i wyjdą. Kiedy zobaczyłyśmy ich, wstałyśmy z ławki i ruszyłyśmy w ich stronę.
- To gdzie idziemy?- zapytał Janek.
- Myślę, że na polankę- powiedziała Natalia.
   Chłopaki szli przodem, a my z moją przyjaciółką za nimi. Kiedy dotarliśmy tam w końcu. Z plecaka wyjęłam trzy paczki paluszków (no co uwielbiam paluszki) Gdy każda   para dostała paczkę siedliśmy na trawię i zaczęliśmy konsumować je.
- Paluszki są jak miłość, weźmiesz jeden zapragniesz więcej- powiedział Mikołaj, a wszystkie oczy skierowały się na niego.
- Nie lepiej powiedzieć jak pocałunki?- powiedział Janek
- W sumie dobre- odezwał się Mikołaj.
- Przepraszam- przerwałam bo nie mogłam się powstrzymać od śmiechu- czy wy coś mieliście w tych paluszkach oprócz soli?
      Natalia tarzała się po trawie ze śmiechu. Mój chłopak i jego przyjaciel dzielnie trzymali się, aby nie wybuchnąć śmiechem, jednak po chwili również się śmiali. Kiedy opanowaliśmy nasz napad, zaczęliśmy rozmawiać o niczym. Każde z nas położyło się na trawie i patrzyło w niebo. Naglę poczułam jak moja głowa jest podnoszona z ziemi, a za chwilę ląduje na czymś miękin tym czymś była klatka piersiowa Maćka. Spojrzałam na niego, przysunęłam kawałek bliżej i   pocałowałam w usta. Kiedy chciałam się odsunąć on mi na to nie pozwolił trzymał moją głowę i całował.



Wieczorem...
 - Lauraaaa!!!!!!!!!!!- usłyszałam głos mamy ubrana w:



zeszłam na dół. Po godzinnej jeździe samochodem dotarliśmy pod duży dom.
- Normalne chatka Puchatka- powiedziałam, a na te słowa mój brat się roześmiał.
- Wiesz czasami jak coś powiesz to nie wiadomo czy płakać czy śmiać się- powiedział, a z jego ust nie schodził uśmiech.
- Chyba mi się udzieliło- powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.  On jedynie spojrzał na mnie dziwnie i za chwilę wysiadł z auta. Po chwili i moje drzwi otworzyły się.
   Kiedy weszliśmy do środka ogarną mnie dziwny nie pokój. Tak jakbym znała już skądś to miejsce.
Kiedy moje oczy spotkały go, wszystkie wspomnienia w jednej chwili wróciły.




Jak myślicie jakie to będą wspomnienia te dobre czy te złe?
Komentujcie proooooooooooszę 
A OTO NOWY BOHATER: 

Sylwester 19 lat. Lubi imprezować nie liczy się z prawem. Kiedyś miał okazję poznać Laurę, przez pewien okres był jej chłopakiem... 

Reszty dowiecie się czytając mojego bloga, ale proszę komentujcie... Pozdrawiam do niedzieli:)   

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

nooo super czekam kolejnego

Anonimowy pisze...

extraaaaaa fajowe czekam kolejnego tylko pisz troche dluzsze ok? fajny pomysl ze wstawiasz zdjecia jej i innych ubioru bo mozna wyobrazic ja sobie

Unknown pisze...

Postaram się pisać dłuższe, ale nie wiem czy mi się do uda. Dziękuję za komentarze, chociaż niektórzy potrafią coś napisać.