wtorek, 31 grudnia 2013

Nowy rok

    Szczęśliwego Nowego Roku. Chciałam wam życzyć, aby ten rok był lepszy niż ten który miną. Udanego sylwestra, który już pewnie u was trwa...

Cofnijmy się w czasie:
 Kiedy zakładałam bloga pod koniec wakacji mówiłam sobie, że nie będę miała tylu wyświetleń co inni, że przy moich postach nie będzie dużo komentarzy. A kiedy powiedziałam swojej mamie, że prowadzę bloga i, że ludzie go czytają nie wierzyła mi. Zawsze kiedy pojawi się jakiś nowy komentarz to lecę do niej jak głupia i czytam. I widzę, że jest ze mnie dumna. I ja też jestem dumna z tego, że moje opowiadanie odniosło taki sukces.

Wnioski z tego roku:
Wracając do mojej mamy. Teraz zrozumiałam jak bardzo ją kocham i, że to ona jest prawdziwą przyjaciółką. Może czasami się złoszczę na nią bo każe mi zrobić coś czego ja nie chcę, ale kocham ją.  I dziękuję za to, że jest i mnie wspiera.  Kocham wszystkich, którzy czytają tego bloga.:)


I Serce dla wszystkich, którzy czytają:)


niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 27- koniec.

- Niejaki pan Sylwester- odpowiedziała moją przyjaciółka. 
- Jak jak to?- zapytałam.
- Tak napisał mi Artur- powiedziała- a czy to coś złego?
- Tak ten człowiek chciał ją zgwałcić- odpowiedział  za mnie Maciek. 
     Tak bardzo chciałam, aby się pomylili. Aby to był sen. I za chwilę się obudzę. Ale jednak nie. Myślałam, że życie tu już się ułoży, ale jednak nie. Poszłam do łazienki. Słyszałam jak Maciek mnie woła, ale ja już zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do kosmetyczki i znalazłam to czego szukałam. Z moich żył po płynęła krew. 
Tak bardzo chciałam zapomnieć. Nagle drzwi zostały wyważone, a do środka wszedł Maciek.


   Siedziałam na kanapie, Patrycja obwijała moje ręce bandażami. Maciek przytulał mnie i całował we włosy.  
- Nie darował bym gdyby coś Ci się stało- szeptał do mojego ucha.
- Przepraszam- powiedziałam i spojrzałam od razu na niego i Patrycję.
- Nie ma sprawy, ale następnym razem jak to będziesz chciała zrobić, powiedz, a ja pomogę znaleźć Ci inne rozwiązanie- powiedziała Patrycja, mrugnęła do mnie okiem i udała się do swojego pokoju.



Zostałam sama z Maćkiem i patrzyłam w jego oczy. On przytulił mnie i obiecał, że nic mi się nie stanie. Obiecał, że zawsze będzie przy mnie. Szeptał mi miłe słowa do ucha.  Kochałam go za to, że potrafił mi zawsze pomóc.

Poranek…
 
Wstałam rano i chciałam udać się do sklepu, ale kiedy tylko wyszłam za drzwi ogarną mnie strach. Wróciłam z powrotem do domu. Nagle przypomniałam sobie historie  kiedy byłam mała i bałam  się zostawać sama w piaskownicy.  Panicznie się bałam, darłam się kiedy mama zostawiała mnie samą. Nie wiem czego się w tedy bałam, może tego, że przytrafią mi się takie historię jak tym dziewczynkom z opowieści babci.
 


Tak więc zostałam w domu i oglądałam telewizję. Czekałam, aż  obudzi się Maciek i czekałam, aż do południa. Ja nie wiem co on robił do późna. Kiedy go o to zapytałam on odpowiedział mi:
- Pilnowałem  Cię, aż nie zaśniesz- pocałował mnie w policzek.
- Naprawdę nie musiałeś- powiedziałam i pociągnęłam go tak, że wylądował na mnie.
- Było warto choćby dla tego momentu- szepną mi do ucha i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
                Roześmiałam mu się prosto w usta.  A on jeszcze bardziej pogłębił nasz pocałunek.

                Jednak  tę romantyczną chwilę, przerwała nam Patrycja i Artur.
- Czy możecie to przełożyć? Albo udać się do swojego pokoju?- zapytała przyjaciółka udając obrzydzenie. – Artur przyszedł z wami pogadać.
- A więc  tak ten Sylwester , został wypuszczony z więzienia za kaucją- poinformował nas Artur.
- Chyba nawet wiem kto ją wpłacił- szepnęłam, a za chwilę dokończyłam- Nikodem.
- A więc to już ominę.

                Po długiej rozmowie udało nam się wywnioskować, że nie jest za wesoło. Dowiedziałam się, że Sylwester prawdopodobnie mieszka u Nikodema.  I to właśnie on, a nie Nikodem wysłał tego sms.

Wieczór…


       Maciek wyszedł jakieś dwie godziny temu, aby pobiegać, ale nie widziałam go od tej pory. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Maciek, do cholery gdzie ty jesteś?- zaczełam wrzeszczeć.
- Dzień dobry jestem lekarzem, Maciek jest w szpitalu wdał się w bójkę- poinformował mnie lekarz,
- W jakim szpitalu?- zapytałam, zakładając buty. Lekarz podał mi nazwę, a ja zamówiłam taksówkę i udałam się do szpitala.


W szpitalu..
- Panie doktorze co z nim?- zapytałam, ale bałam się odpowiedzi.
- Jego stan jest krytyczny- odpowiedział.

Kilka godzin później...
     Z sali wyszedł lekarz jego mina była załamana. Spojrzałam na niego, a on pokiwał przecząco głową.
- Przykro mi- szepną i udał się w stronę gabinetu.

Płakałam siedziałam na korytarzu tego szpitala i płakałam, pod nosem nuciłam sobie piosenkę mam nadzieję, że masz się dobrze... Wiedziałam, że to koniec, koniec wszystkiego...





Cześć wszystkim!
 Nie spodziewaliście się co? Ja też, ale z końcem roku wszystko się kończy. Mam nadzieję, że zostaną wam wspomnienia. Zajrzyjcie tu jeszcze czasem, albo na nowy blog:) Trochę krótki jak na pożegnanie.  Kiedy słuchałam tej piosenki: I'll always remeber you po prostu zaczęłam płakać.
Teraz chyba zajmę się tym nowym blogiem. 


Pozdrawiam Julka:)














czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 26

Poranek Bożego Narodzenia...
   Wyswobodziłam się  z objęć  Maćka i udałam się do kuchni. I zaczęłam szykować śniadanie. Patrycja też nie wstała, więc zrobiłam dla nich dwoje.
    Udałam się na spacer. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
,,Chętnie powtórzyłbym przed wczorajszy wieczór.
                                      Nikodem"
Woooow ma  tupecik.  Ruszyłam z powrotem do mieszkania.
         Dwójka, która spała kiedy wychodziłam  już była na nogach. Maciek siedział na kanapie i oglądał telewizję, a Patrycja siedziała na fotelu z tabletem w ręku. Kiedy zobaczyli mnie, uśmiechnęli się, a Maciek podszedł i cmoknął mnie w policzek. Całą trójką siedzieliśmy w salonie i do południa oglądaliśmy jakieś nudne seriale. Około czternastej zjedliśmy obiad, a potem na spacer. Wygłupialiśmy się jak nigdy. Maciek niósł mnie na baranach, a Patrycja robiła nam zdjęcia, aż w pewnym momencie wydarłam się na nią:
- Przeeeeeeeeeeeeeeestań!!
- Nie wiem jak z nią wytrzymasz, ale ja gratuluję Ci odwagi- powiedziała Patrycja do Maćka. Obydwoje zaśmieli się na te słowa.
- Bardzo śmieszne, ha ha ha- powiedziałam sarkastycznie. 
- To co wracamy moje panie do domu?- zapytał Maciek.
- Ja bardzo chętnie- powiedziała Patka. 


     W domu siedziałam z Maćkiem w moim pokoju, wtuleni w siebie. Oglądaliśmy Muppet Show. Naprawdę to super bajka. Później, kiedy robiliśmy kolację cały czas śpiewałam Mana Mana. Maciek z Patrycją cały czas się ze mnie śmiali. A ja udawałam, że się na nich obradziłam i, kiedy któreś mnie wołało nic się nie odezwałam. 
- Kochanie nie gniewaj się na nas- szeptał mi do ucha Maciek. 
- Daj sobie z nią spokój, choć spędzimy razem miły wieczór, a ją zostawmy- powiedziała Patrycja, a ja wiedziałam, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu. Wystawiłam jej język.


Wieczorem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Więc ja jako ta najmniej rozleniwiona poszłam otworzyć. W drzwiach stał Nikodem z kwiatami i winem.
- Cześć kochanie- powiedział i wpił się w moje usta. Zaszokowana odepchnełam go od siebie.
-Co to miało znaczyć!- krzyknełam na niego. 
- Jeszcze przed wczoraj Ci się podobało- powiedział i znowu zaczą się przybliżać. Nagle coś szarpneło go do tyłu.
- Widocznie dzisiaj już nie jest tobą zainteresowana- powiedział Maciek przez zaciśnięte zęby. I zaczął okładać Nikodema pięściami. 
- Maciek przestań!!- darłam się na niego, a on jakby mnie nie słyszał, jakby był w amoku. 
    Nagle w progu mojego mieszkania stanął chłopak Patrycji. I to właśnie on odzieli od siebie tę dwójkę. Nikodema wywalił za drzwi, a Maćkowi pomógł wstać. 
  

     Byłam z moim chłopakiem w łazience, siedziałam na jego kolanach i wycierałam krwe z jego twarzy. Kiedy już skończyłam chciałam wstać, ale wróciłam na poprzednie miejsce. Maciek przytulił mnie do siebie. 
- Przepraszam- wyszeptał w moje ucho. 
- Nie masz za co- chociaż w głębi duszy chciałam go zabić.
- Przecież widzę jesteś zła- powiedział.
- No dobra, ale troszeczkę- roześmiałam się i pocałowałam go w usta- dziękuję. 
- To ja dziękuję za opiekę- pocałowała mnie w nos. 
- Ddziękuję, że jesteś- poczułam jak się podnoszę. Skierowaliśmy się w stronę mojego pokoju, w zasadzie można już powiedzieć, że naszego wspólnego. Ułożył mnie na łóżku. Byłam pod nim. Nagle wybuchnełam śmiechem. On z dezorjentowany spojrzał na mnie jak na nienormalną osobę. A ja w pewnej chwili
przyciągnęłam go do siebie i zaczełam zachłannie całować. Wiedziałam, że uśmiecha się do mnie. W pewnej chwili usłyszałam trzask, jak oparzeni. Na podłodze leżał kamień owinięty w kartkę. Okno było wybite. Maciek chciał podnieść kamień, ale powiedziałam, żeby zostawił. 
- Musimy z tym pójść na policję- powiedziałam i wzięłam go za rękę. 
- Dobra, ale musimy im pokazać ten kamień- powiedział Maciek.
- To co z nim robimy?- zapytałam, nagle do pokoju wpadła Patrycja z Arturem*.
- Słyszeliśmy trzask, co tu tak zimno?- zapytała przyjaciółka. Spojrzała na okno, na podłogę i zamarła.
- Niczego nie dotykajcie- powiedział chłopak mojej przyjaciółki.- Zaraz zadzwonię do chłopaków, żeby przyjechali. 
- Jesteś z policji?- zapytał Maciek.
- Tak- odpowiedziała Patrycja za Artura. 


    Kiedy przyjechali koledzy Artura. Zebrali wszystkie potrzebne materiały, mogłam przeczytać kartkę. ,, Zniszczę Ciebie i twojego chłoptasia".
- Czy wiesz kto to mógł być?- zapytał jeden z policjantów. 
- Tak, ja myślę, że to Nikodem, mój były pracownik.- odpowiedziałam, a moje ręce wciąż się trzęsły. 
- Dobrze, jak będziemy coś wiedzieć to damy znać Arturowi, a on poinformuje Ciebie.- przekazał mi policjant.
- Dziekuję- powiedziałam i uścisnełam dłoń na pożegnanie. 


Leżałam wtulona w Maćka, musieliśmy spać w salonie. Mój chłopak dawno już spał. A ja nie mogłam spać. Bawiłam się skrawkiem pościeli. Bałam się, że kiedy zamkne oczy. On tu przyjdzie i zabije mnie i mojego chłopaka. Dlaczego ja muszę mieć taką bujną wyobraźnię? 
Około godziny trzeciej zasnełam. 


Następnego dnia...
   Poczułam zapach kawy. Obudziłam się i zobaczyłam, że na stole obok kanapy stoi śniadanie, uśmiechnęłam się sama do siebie. Nagle poczułam czyjeś ręce oplatające moja talię. 
- Dzień ddobry kochanie- usłyszałam zachrypnięty głos Maćka.
- Cześć- odpowiedziałam i cmoknełam go w policzek.


   Po śniadaniu udaliśmy się na miasto. Starałam zachowywać się normalnie. Ale bałam się, że w pewnym momencie wyskoczy mi gdzieś Nikodem i zrobi nam krzywdę. Jednak nic takiego nie miało miejsca.

Wieczorem...

- Słuchajcie był Artur i mówił, że to nie był Nikodem- powiedziała Patrycja od progu. 
- A więc kto?- zapytał Maciek.
- Niejaki pan...






Przepraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaszam. Naprawdę możecie się na mnie obrazić, możecie tego nie komentować, ale przepraszam, że tak późno. Ja naprawdę dzisiaj źle się czułam. Rozdział krótki i pewnie z błedami, ale pisałam go na telefonie. A i dziękuję za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem, a i jeżeli są takie osoby, które nie mają Focha to fajnie by było jakby skomentowany. 


Pozdrawiam Julka;)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 25

Kolejny dzień...
    Ubrałam się w
zamówiłam taksówkę i ruszyłam do pracy. Można by powiedzieć, że normalny dzień, ale już od rana miałam uśmiech na twarzy. Może przyczyną tego jest to, że dzisiaj zobaczę Nikodema. To niezwykłe, że wczoraj się pocałowaliśmy i znamy się tak krótko, a ja czuje się szczęśliwa. Najgłupsze jest to, że się się w nim chyba zakochałam.
      Weszłam do biura i każdego witałam z uśmiecham, aż dziw, bo odkąd jestem w tym mieście nie byłam jeszcze tak szczęśliwa.


Zobaczyłam, że nie ma go. Jego biurko było puste. Już pierwszego dnia się spóźnia. Albo wcale nie ma zamiaru przychodzić do pracy. O nie tego było za wiele. Co on sobie myślał, że jeżeli wczoraj byliśmy na,, randce” to ma u mnie jakieś ulgi. O nie! Zastanawiałam się co mogło się stać. Jednak nie martwiłam się długo, bo pojawił się kilka minut po moim przyjściu.  Postanowiłam, że nie będę się do niego odzywać.  Ale jednak jako dobry szef muszę udzielić mu nagany. Poprosiłam moją sekretarkę, aby go zawołała.
- Chciałam Ci udzielić nagany- powiedziałam wciąż siedząc za biurkiem.
- Chciałem wytłumaczyć swoje zachowanie- powiedział, a ja czułam, że patrzy na mnie.
- Nie interesują mnie twoje tłumaczenia, ani twoje sprawy prywatne- powiedziałam i wróciłam do swojej pracy, widząc jednak, że  wciąż tu jest i patrzy na mnie powiedziałam- możesz wracać do swojej pracy.
                Usłyszałam trzask drzwiami i wiedziałam, że wyszedł. Spojrzałam w kierunku  jego biurka siedział i udawał, że jest czymś zajęty. Gdy nadeszła przerwa obiadowa udałam się na stołówkę. Siadłam przy  stoliku z moim szefem i dyskutował na temat pokazu mody. Ukradkiem spoglądałam na Nikodema widziałam, że niektóre dziewczyny przystawiają się do niego. On jednak udawał, że tego nie widzi. 


                Po pracy byłam umówiona z Patrycją na zakupy. Więc postanowiłam, że skończę pracę wcześniej. W końcu to ja tu rządzę. No dobra nie całym biurem, ale tutaj.  Prosto z biura udałam się do galerii. Gdzie czekała  już  Patrycja. Miałyśmy kupować ozdoby na choinkę.  Miałyśmy problem z choinką, bo ja za wszelką cenę chciałam dużo. Pati upierała się przy średniej. 
- Ja kogoś wymyślę zobaczysz- powiedziała do niej, a ona odwróciła się do mnie plecami i za pewne pokazała mi język.  
                Jednak za nim kupiłyśmy choinkę pochodziłyśmy jeszcze i oglądałyśmy ozdoby na choinkę.  Kiedy tak chodziłyśmy zobaczyłam Nikodama, był z jakąś dziewczyną przytulali się.  Szturchnęłam Patrycję i wskazałam na nich palcem. Ona spojrzała na mnie pytająco.
- Normalna zakochana parka, co w niej nie tak?- zapytała i spojrzała na mnie jak na dziwactwo.
- To chłopak, z którym się wczoraj całowałam- szepnęłam, a jej mina była nie do opisania.
- No to leci na dwa fronty jak widać.
- O nie, koniec- powiedziałam i już miałam do niego iść, ale Pati mnie zatrzymała.
- Co chcesz mu powiedzieć?- zapytała, a ja uświadomiłam, że nie mam pojęcia co zrobię.   
Więc poszłyśmy po choinkę. Pan, który sprzedał nam choinkę powiedział, że służy pomocą i chętnie pomoże nam z choinką i dostarczy ją do domu. Więc miałyśmy dużo choinkę. Patrycja poderwała syna naszego dostawcy, który był o rok od niej młodszy, ale jak później stwierdziła wiek nie ma znaczenia.
- A tak się upierałaś przy średniej, nie poznałabyś w tedy przystojnego młodszego chłopca- powiedziałam nie ukrywając śmiechu.
- Tak jestem Ci wdzięczna- powiedziała sarkastycznie. 


 Choinkę ubierałyśmy do późna. Było przy tym mnóstwo zabawy, bo gdy jedna coś wieszała, druga to zdejmowała, bo jej nie pasowało.  Było przy tym mnóstwo zabawy.  Ale choinka była cudowna. Chyba najpiękniejsza jaką widziałam.  
Siedziałyśmy z lamką wina i patrzyłyśmy na nasze dzieło. Już niedługo wigilia. Ten cudowny czas. Pogadałyśmy jeszcze godzinę i postanowiłyśmy iść spać. Długo jednak nie mogłam spać, myślałam o tym jak zachowam się jutro w stosunku do Nikodema. Postanowiłam, że powiem mu prosto w twarz co o nim myślę, ale uznałam również, że więcej już się nie zakocham.  W końcu zasnęłam. 



Następnego dnia…
Obudziłam się kompletnie nie wystana. Ale pocieszałam się faktem, że dzisiaj jest ostatni dzień pracy. Ale po chwili uświadomiłam sobie, że dzisiaj jest dzień, w którym muszę porozmawiać z Nikodemem.  Ubrałam się
i wyszłam do pracy.
Kiedy  wyszłam z windy i znalazłam się na moim piętrze myślałam, że zwariuje. Znowu go nie było. Zapytałam mojej sekretarki czy może dzwonił i mówił o tym, że go nie będzie ona jednak zaprzeczyła. 

Zdjęłam płacz zostawiłam torebkę i udałam się do głównego szefa.
- Szefie tak nie może być- powiedziałam z marszu.
- Co się stało Pani Lauro?- zapytał.
- Nikodem wczoraj się spóźnił, a dzisiaj znowu, albo się spóźni, albo nie ma zamiaru przychodzić do pracy.
- Wiec co pani proponuję?- zapytał choć doskonale wiedział do czego dążę.
- To chyba konieczne- szepnęłam.
- Dobrze wypisze mu wypowiedzenie, ale pani mu je zawiezie. Napiszę pani adres.
Już po pięciu minutach byłam w drodze do jego domu. Kiedy znalazłam się pod jego drzwiami nacisnęłam dzwonek i czekałam. Nagle drzwi otworzyły się w drzwiach stała dziewczyna była owinięta prześcieradłem, miałam ochotę płakać.
- Tak?- zapytała.
- Jest Nikodem?- zapytałam i zajrzałam przez jej ramię.
- Kochanie kto to?- usłyszałam jego głos w głębi domu.
- To chyba była jedno znaczna odpowiedź- powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się promiennie- jakaś pani do Ciebie- odkrzyknęła mu.
Nagle pojawił się Nikodem, był zaskoczony moim widokiem. Spojrzał na mnie z przerażeniem. Bał się czegoś. Wiedziałam nawet czego.
- Przyszłam Ci dać wypowiedzenie- powiedziałam i podałam mu papier. Zobaczyłam na szafce zdjęcie Sylwestra.  Dziewczyna poszła do sypialni chyba zrozumiała powagę sytuacji.
- Zwalniasz mnie?- zapytał.
- To była moja i szefa decyzja- powiedziałam.
- Jestem bratem Sylwestra.
- Kim ty jesteś?!- krzyknęłam na niego.- Chciałeś powiedzieć chyba łamaczem serc. Spokojnie nic jej nie powiem. Po prostu podpisz to i już mnie nie ma. Będziesz mógł skończyć to co zacząłeś. – Zabrałam papier i wyszłam z jego domu. W samochodzie słuchałam piosenki:  White Horse
Pojechałam do biura oddałam szefu  papier i  życzyłam wszystkim wesołych świat. Udałam się do cukierni i kupiłam najlepsze ciastko jakie tam mieli.




Wigilia…
Wszystko było gotowe pięknie nakryty stół. Mogłyśmy zasiadać. Obydwie wyglądałyśmy pięknie. Patrycja ubrana w:
 Ja ubrana w:

 Siadałyśmy przy stole i byłyśmy już podzielone opłatkiem, kiedy nagle  usłyszałyśmy dzwonek.
Poszłam otworzyć i zamarłam. W drzwiach stał Maciek z bukietem kwiatów i dwoma prezentami.
- Co ty tu robisz?- zapytałam zaszokowana.
- Nie podam się będę o Ciebie walczył- powiedział- z  resztą Pati mnie zaprosiła.
- Niespodzianka- usłyszałam głos przyjaciółki z salonu.
Roześmieliśmy się obydwoje. Zaprosiłam Maćka do środka. Jednak nie zaprowadziła go do salonu tylko do mojego pokoju musieliśmy porozmawiać.  
- Laura czy to co było między nami nic dla Ciebie nie znaczy? - powiedział Maciek, a z jego oczu leciały łzy.
- Ja tak bardzo Cię kocham i nie potrafię przestać- szepnęłam i wtuliłam się w niego.
Razem zasiedliśmy do kolacji wigilijnej, było tak cudownie. Jednak w święta zdarzają się cuda i warto w nie wierzyć. Zasnęłam w objęciach Maćka.
 


Czas na życzenie:
Życzę wam cudownych świąt spędzonych w gronie rodzinnym, abyście pod choinką znaleźli wspaniałe prezenty. Abyście nie zapomnieli w co ten dzień jest najważniejsze. Rodzina, miłość i szczęście.
 Ważne słowa:
Nie zapomnijcie również o tych , którzy nie będą mieli wspaniałych potraf na stole. Którzy spędzą te święta w domu domu dziecka bez rodziców. Pomyślcie o nich gdy będziecie otwierać prezent, który nie był waszym wymarzonym, kiedy będziecie kręcić nosem jedząc potrawy, których nie lubicie. Pomyślcie, że te dzieci nie będą miały takich świąt, ani takich potraw.
Podziękowania:
    W ten cudowny dzień składam wam ten rozdział w prezencie nie jest taki mega długi jaki sobie wymarzyłam, ale uwierzcie przy tylu sprawach nie dałam rady. Mam nadzieje, że chociaż to was zadowoli:) I, ze wy również zrobicie mi prezent i skomentujecie wszyscy, którzy przeczytają ten rozdział. A i dziękuje z całego serca, że pojawiło się tyle komentarzy pod tamtym rozdziałem. Szczerze myślałam, że nie będzie pod nim żadnego komentarza, albo, że zostanie tylko ten jeden, ale zaskoczyliście mnie.
   Piosenka dla was: Last Christmas


Wesołych świąt!!!!


Pozdrawiam Julka:)