Dwa miesiące…
Jeszcze
siedem miesięcy i będzie dobrze. Wrócę do LA. W New York jest okey.
To miasto ma w sobie to coś. Opowieści o tym mieście są prawdziwe jest
ono magiczne, ale też tajemnicze. Często
spaceruję po Central park.
W ty miejscu spędzałam mnóstwo czasu. Tu wymyślałam
nowe projekty. I właśnie dzisiejszego dnia w tym miejscu wszystko się zmieniło.
Właśnie
szłam do parku, i nie patrzyłam przed siebie, raczej zawracałam uwagę na moje buty. Naglę poczułam jak upadam.
- Matko ja nie chciałem- usłyszałam męski głos nad sobą.
- Ale naprawdę nic sienie stało- powiedziałam i otrzepałam swój
tyłek. W jednej chwili przypomniała mi się sytuacja z Maćkiem.
Kiedy wychodziłam z
H&M wpadłam na kogoś.
- Przepraszam ja nie
chciałam- mówiłam.
- Laura?- usłyszałam
znajomy mi głos.
- Maciek?- szepnęłam.
Wspomnienia
wróciły, a ja zaczęłam płakać.
- Em, przepraszam czy coś Ci zrobiłem czy coś Cię boli?-
zapytał nieznajomy.
- Tak- szepnęłam tak cicho, że nie byłam pewna czy usłyszał.
- Może pojedziemy do szpitala, tam Cię obejrzą.
- A czy na złamane serce jest jakiś lek- podniosłam głos.
Nieznajomy miał na twarzy wypisane przerażenie- Przepraszam nie powinnam tak
reagować. Po prostu niedawno straciłam
kogoś ważnego dla mnie i nie potrafię sobie z tym poradzić.
- Rozumiem, wiesz ja też niedawno straciłem osobę, której
oddał bym wszystko.
- Przykro mi z powodu twojej mamy- powiedziałam, choć tak
naprawdę nie wiem o kim chłopak mówił.
- Mamy? Straciłem narzeczoną. Wyglądam jak smarkacz?-
Dopiero po tych słowach spojrzałam na niego, brązowe włosy i zielone oczy,
dobrze zbudowany.
- Przepraszam- szepnęłam- ja straciłam chłopaka. Nie wiem
dlaczego Ci to mówię, ale chyba muszę komuś wygadać.
- Tak rozmowa to najlepszy sposób, ja też musiałem się komuś wygadać- dopiero teraz
zauważyłam, że jesteśmy niedaleko mojej pracy- Wiesz tak już długo gadamy, a
nawet nie wiem jak masz na imię. Ja jestem Diego.
- Jestem Laura- powiedziałam nie pewnie.
- W takim razie Lauro mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy-
powiedział i pobiegł.
Dzień w
pracy miną mi bardzo szybko, kiedy wychodziłam z niej zauważyłam, że na ławce
siedzi jakaś znana mi postać, zajęło mi dwie minuty za nim rozpoznałam osobę.
Był to Diego.
- Hej co tu robisz?- zapytał mnie kiedy tylko mnie zauważył.
- O to samo mogę spytać Ciebie- powiedziałam i podeszłam bliżej
niego.
- Przyjechałem po siostrę, pracuję tutaj.
- O widzę, że się poznaliście. Laura jest najlepszą
pracownicą- powiedziała moja teraźniejsza szefowa Gabriela.
- Tak miło mi było poznać, muszę już iść. Do jutra Gabi,
cześć Diego- powiedziałam i udałam się w stronę mojego mieszkania.
Dobrze,
że znajdowało się niedaleko, bo byłam bardzo wyczerpana. Było to małe
mieszkanie, ale za to przytulne. Lubiłam to miejsce. Przez
te trzy miesiące można było się do niego przyzwyczaić.
Siedziałam właśnie na kanapę, kiedy moja komórka dała znać o
nadchodzącym połączeniu. Była to Patrycja.
- Hej mała, jak się trzymasz?- zapytała.
- Dobrze, a ty?
- Wiesz trochę smutno, ale daję radę, jeszcze tylko siedem
miesięcy- powiedziała, a ja wiedziałam, że się uśmiecha.
- Tak jeszcze tylko siedem.
- Jak sobie radzisz psychicznie?- zapytała.
- Wiesz czasami płaczę jeszcze w poduszkę, a dzisiaj jedno
wydarzenie przypomniało mi o Maćku- szepnęłam.
- Opowiadaj.
Opowiedziałam jej cała historię z parku.
- Ej, a chociaż ładny był?- zapytała, a za chwilę się
roześmiała.
- Proszę Cię nie mam teraz czasu myśleć o tym. Jeszcze za
wcześnie.
- Wiesz nie znałam Maćka długo, ale myślę, że on życzył by
sobie, abyś nie była samotna.
- Nie wiem jeszcze, muszę to wszystko przemyśleć. Wiesz
muszę kończyć.
- Okej, kochanie dzwoń jak coś. Bierz go póki wolny-
powiedziała, a zanim ja coś jej odpowiedziałam, rozłączyła się.
Trzy miesiące później….
Tak więc jeszcze cztery. I powrót. Tak bardzo już chcę
wrócić. Jeśli chodzi o moje sprawy sercowe to nic, a Diego nie widziałam od
trzech miesięcy. Naprawdę. Może to i lepiej. Zmierzam właśnie do pracy. Przed budynkiem widzę Diego z Gabrielą,
wchodzą razem do studia. Właśnie dzisiaj spotkamy się po raz trzeci. Może o ile
w ogóle na niego wpadnę. Nie! Dlaczego ja w ogóle o nim myślę. Przecież on jest
poza moim zasięgiem. On nawet na mnie nie spojrzy.
Powinnam przestać myśleć o ludziach
po za moim zasięgiem. Weszłam do biura i
udałam się na moje stanowisko pracy. Na moim stole leżała różyczka, a obok niej
była karteczka, a na niej napisane. ,, DZISIAJ
O 20.30 W CENTRAL PARK” Rozejrzałam
się po biurze i nie zauważyłam nikogo kto byłby we mnie wpatrzony i
czekał na moją reakcję. A jeżeli to Nikodem znalazł jakiś sposób i próbuję się ze
mną spotkać. Nie mogłam pozwolić tak mu się złapać. Róża wylądowała w koszu, a
karteczka razem z nią.
O godzinie 16.30 wyszłam z pracy.
Postanowiłam zmienić coś w swoim wyglądzie
więc udałam się do fryzjera tam obcięłam włosy. Po wyjściu od fryzjera wyglądałam tak:
Ciekawa
jestem jak zareaguje Patrycja na moją zmianę, ale pewnie do mojego powrotu odrosną.
Udałam się na zakupy. Bo moja lodówka zaczęła świecić pustkami. Kiedy
opuszczałam sklep była godzina 20.00. Udałam się do domu, bo nie miałam co
robić. Kiedy znalazłam się u celu, włączyłam sobie Titanica. Choć oglądałam go
już milion razy wcale mi się nie znudził.
Naglę usłyszałam
dzwonek do drzwi. Kogo mogłam się spodziewać o tej porze. Kiedy otworzyłam
drzwi zobaczyłam Diego z jedna różą.
- Wiesz ona też ma uczucia- powiedział i spojrzał na mnie-
tak jak ja, a ty nasze uczucie zniszczyłaś.
- Nie wiedziałam, że jest od Ciebie, przepraszam- szepnęłam,
a kiedy spojrzałam na niego jego twarz była ozdobiona uśmiechem.
- Dlaczego zmieniłaś fryzurę?
- Hahaha. Wiesz czasem potrzebne są zmiany- powiedziałam i wpuściłam
go do środka.
- Powiesz mi dlaczego nie przyszłaś?
- Tak. Wiesz jest taki chłopak, którego brat dzięki mnie
siedzi w więzieniu i myślałam, że to on próbuje się na mnie zemścić.
- Nie jestem taki zły- powiedział i usiadł obok mnie na
kanapie- Tianic serio? Ile razy już go oglądałaś?
- Może milion, ewentualnie dwa- roześmiałam się.
- Jestem tu bo chciałabym Ci cos powiedzieć. Nie było by
mnie tu gdyby nie to, że mi na tobie zależy i chyba się zakochałem.
- Wow nie wiem co mam Ci powiedzieć.
- Ja wygłupiłem się, naprawdę nie powinienem tego robić.
- Nic się nie stało. Ja po prostu, kiedy Cię dzisiaj
zobaczyłam to tak bardzo chciałam Cię spotkać, że aż bolało. I ja chyba też się
w Tobie zakochałam.
Diego
był bardzo blisko mnie i w pewnym momencie jego usta dotknęły moich. Nie wiem
ile trwaliśmy w tym pocałunku, ale po raz pierwszy od śmierci Maćka byłam
szczęśliwa. Kiedy skończyliśmy się
całować uśmiechnęłam się do niego.
- Obiecaj, że mnie nie zranisz- powiedziałam i zajrzałam mu
głęboko w oczy.
- Obiecuję- powiedział i przypieczętował to pocałunkiem.
Oglądanie
filmu skończyłam w jego ramionach, nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
Kiedy
wstałam zobaczyłam, że Diego nie ma obok mnie. Poczułam zapach naleśników,
udałam się w kierunku kuchni. Tam stał
właśnie on i przygotowywał jedzenie.
- A więc umiesz gotować- powiedziałam i podeszłam do niego.
- Tak właśnie- pocałował mnie w policzek- witaj księżniczko,
pięknie wyglądasz.
- Daj sobie spokój, wiem jak wyglądam.
- Żałujesz?
- Czego?
- Dnia wczorajszego- powiedział odkładając patelnie.
- Ani trochę.
- To dobrze. Ile jeszcze tu będziesz?
- Cztery miesiące- powiedziałam wkładając kawałek naleśnika
do ust.
Od tego czasu każda wolną chwilę spędzaliśmy razem. Zabierał
mnie często na romantyczne spacery, a ja cieszyłam się z tego jak głupia. Każdą
wolną chwilę poświęcaliśmy sobie. Nie było dnia, abyśmy nie zjedli razem
kolacji, śniadania czy obiadu. Patrycja była szczęśliwa, że jednak dałam szanse
Diego. Ja również byłam szczęśliwa nie żałowałam swojej decyzji.
Dzień powrotu do LA…
-Musisz wracać?- zapytał mnie Diego kiedy leżeliśmy razem w
łóżku.
- Nie mam innego wyjścia, tam mam pracę- powiedziałam i
spojrzałam na niego widziałam, że nie podoba mu się to, mi też chciałam, aby
był tam ze mną.
- Obiecaj, że jak znajdziesz czas przylatujesz tutaj-
powiedział to stanowczo.
- Tak jest kapitanie- zasalutowałam mu.
- Kocham Cię- powiedział przygryzając płatek mojego ucha.
- Ja też Cię kocham- powiedziałam i wstałam, gdyż za trzy godziny
mam samolot, a jeszcze nie jestem spakowana do końca.
Będąc już
na lotnisku, strasznie się stresowałam, zawsze boję się, że bramka zapipczy,
albo coś innego się stanie. Jednak prze odprawę przeszłam spokojnie. Koło mnie
było wolne miejsce więc położyłam tam torbę. Włożyłam słuchawki w uszy i czekałam
na start.
Naglę
poczułam jak moja torba ląduje na moich kolanach.
- Myślałaś, że tak po prostu się mnie pozbędziesz? Nawet w
tych włosach Cię rozpoznam- usłyszałam głos Nikodema.
- Co ty tu robisz?
- Lecę nie widać?- zapytał udając głupiego.
Koło
mnie przeszła jakaś pani, spojrzałam na nią błagalnie, a ta ujrzała rękę
Nikodame, która ściskała moje udo. Panicznie się bałam, nagle podeszła do nas
ochrona lotniska i wyprowadziła go z samolotu, odetchnęłam już spokojna. Koło mnie
znowu ktoś usiadł, a ja modliłam się, żeby nie był to jakiś pedofil, lecz kiedy
spojrzałam na tą osobę, zobaczyłam Diego.
- Hej mała spokojnie jestem- szeptał.
- Widziałeś?- zapytałam.
- Tak.
Nie mogłam
uwierzyć, że lecimy razem do miasta aniołów.
Podróż przespałam. Diego podczas podróży obudził mnie tylko raz, kiedy
wstawał do toalety, później tylko po to, aby oznajmić mi, że już jesteśmy na miejscu.
Diedo 22 lata. Jego narzeczona zginęła w wypadku samochodowym. Jest adwokatem.
A wiec dzisiaj dodaje rozdział choć obiecałam, ze dodam 20 stycznia, ale z racji tego, ze wyjeżdżam na obóz nie będę miła jak. Ale mam nadzieję, że z okazji moich urodzin pojawi się tu 30 komentarzy( marzenia), albo chociaż każdy kto przeczyta skomentuje. To byłby super prezent. Dziękuję za uwagę:)