środa, 4 czerwca 2014

Pożegnanie:(

   No i po tak długiej nie obecności pojawił się Epilog.
    Dziękuje wszystkim za komentarze.
     Teraz kiedy zbliża się koniec roku szkolnego. Mam zamiar wziąć się za to drugie opowiadanie. Serdecznie was zapraszam jeszcze raz dziękuję:*  Nie lubię pożegnań i szczerze mówiąc ropłakałam się pisząc tą ostatnią część tego opowiadania.

Oto kraje, w których moje opowiadanie było czytanie i wyświetlane
Polska
3363
Stany Zjednoczone
343
Niemcy
177
Kenia
89
Ukraina
46
Holandia
20
Wielka Brytania
15
Norwegia
15
Rosja
13
Serbia
8

Epilog

  5 lat później...    
 Minęło pięć lat, wyszłam za Diego, urodziłam córeczkę. Ma już 4 lata. Ma na imię Majka.
    Właśnie wracam z Polski. To był ciężki tydzień. Spotkanie z rodziną. Pokaz mody w warszawie. Byłam szczęśliwa, że w końcu zobaczę te dwójkę. Tak się za nimi stęskniłam, że chyba przez kolejny miesiąc nie dam im odpoczynku. Pojedziemy nad jezioro, może w góry. Mam tyle planów, że na pewno nie będziemy się nudzić.
    Pilot właśnie informuje, że zbliżamy się do lądowania. Zapinam pasy i czekam, aż szczęśliwie wylądujemy. Już widzę LA. Jestem tak podekscytowana, że zaraz wyskoczę z samolotu.
  W końcu wylądowaliśmy i kierowaliśmy się powoli do wyjścia z samolotu. Co dla mnie było straszną udręka. Już stałam na schodach kiedy nagle usłyszałam strzały. W pewnej chwili poczułam ból w piersi. Przypomniał mi się mój sen z przed kilku lat i nagle.... Zobaczyłam tunel, a na końcu tego tunelu światełko, które po chwili zgasło. Nie czułam już nic. 




Diego
   Czekałem na nią razem z Mają, kiedy zobaczyłem ją jak wychodzi uśmiechnąłem się, ale nagle zobaczyłem jak upada. Ludzie coś krzyczeli nie widziałem co się dzieje. Przyjechała karetka, ktoś krzyczał, że nie żyje. Moje życie zmieniło się posypało się jak szklanka, która spadła ze stołu.




14 lat później....
      Maja
Stoje nad grobem mamy, po jej śmierci wszystko się zmieniło. Tato już się nie uśmiechał i nikogo już tak nie pokochał jak jej. Minęło czternaście lat odkąd mama umarła. Była to pomyłka strzał był przeznaczony dla kogoś innego. A czy ma to teraz jakieś znaczenie, przecież nie zwróci mi to mamy. Tak bardzo chciałabym, żeby była tu ze mną. Wspierała mnie kiedy jest mi smutno. Czasami mam wrażenie, że stoi gdzieś obok mnie. Ale to złudzenie. Patrze ponad groby i łzy spływają po moich policzkach. Tak bardzo za nią tęsknie choć prawie jej nie pamiętam. Ale to moja matka kochałam ja, kocham i kochać będę.

piątek, 14 lutego 2014

Walentynki!

  Okey, dziś 14 luty zakochani i te sprawy, ale dzisiaj zacznę od osób bez swojej drugiej połówki. Ja osobiście należę do tej grupy:P Ale w ten dzień nie siedzę sobie z pudełkom lodów i ni oglądam filmów romantycznych. Bo ja wierzę, że pewnego dnia pojawi się mój biały książę na białym koniu;)Tak wiec wszyscy, którzy czytają tego bloga i są samotni. Nie martwcie się, bo na pewno spotkacie tego jedynego, może dzisiaj(wszystko jest możliwe). A może jutro, albo za miesiąc. Ale każdy pozna kogoś w odpowiednim czasie. Może ta miłość będzie już do końca życia? Nie wiedzie tego. Ale jeżeli na waszej drodze stanie taki ktoś to życzę wam, aby był takim chłopakiem jakiego chcecie mieć:) A to piosenka dla was: David Guetta

     Teraz Ci, którzy się okaleczają, albo myślą o samobójstwie. Przyznam się nie wiem jak to jest. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nie oceniam was. Ale często zastanawiam się dlaczego? I chciałabym, abyście wiedzieli, że jesteście kochani, choć może wam się wydawać inaczej to dla was:)
one direction



Zakochani! Co mam wam powiedzieć żyjcie długo i szczęśliwie<3
 Kobranocka

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 30

                      Czytasz=komentujesz



               Stałam właśnie na balkonie, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam, żeby otworzyć, za
drzwiami stał  Diego z pełnymi siatkami zakupów.
- Czy ty coś kombinujesz?-zapytałam.
- Nie po prostu lodówka jest pusta- powiedział i cmoknął mnie w policzek.
- W takim razie co proponujesz mi na śniadanie?
- Masz do wyboru naleśniki, albo...
- Albo?
-Albo to- powiedział i zaczął mnie całować, trwało by to dłużej gdyby nie telefon.
-Koniec- powiedziałam i sięgnęłam po telefon. Diego zrobił smutną minkę i zaczął robić naleśniki.

Rozmowa telefoniczna....
- No co się stało?- zapytałam.
- Stęskniłam się dawno się nie widziałyśmy- usłyszałam głos Klaudii.
- I co?
- Jestem w LA może mnie przygarniesz- usłyszałam jej głos, który świadczył  o tym, że robi słodkie oczka.
- Ciebie do końca już pogrzało?
- No wiesz ty tu mieszkasz możesz mnie przygarnąć- powiedziała słodziutkim głosem.
- Klaudia przestań. Mam Cie dość. Ty nic już dla mnie nie znaczysz- powiedziałam i rozłączyłam się.

- Co za małpa, normalnie mam ochotę ją zabić- krzyczałam i chodziłam po całym mieszkaniu.
- Kotek spokojnie- mówił Diego.
- Jak mam być spokojna?
- Może znajdziemy sposób razem ?
- Diego proszę daj spokój, nie mam ochoty na żarty.
- Ale to najlepszy sposób- powiedział i zaczął mnie łaskotać.
- Jeżeli- śmiech- nie- śmiech- przestaniesz- śmiech- to nie- śmiech- rozmawiam z tobą.
     Po tych słowach Diego zostawił mnie w spokoju. Udałam się  do kuchni, aby zjeść naleśniki.
Były najlepsze jakie do tej pory jadłam. Diego siedział na przeciwko mnie. Cały czas się z niego śmiałam. Kiedy skończyliśmy poszliśmy do galerii, aby wybrać garnitur, ponieważ Diego ma ślub swojego przyjaciela. Wybraliśmy ten
Diego szedł ze mną na to wesele, ale ja nie kupowałam sukienki, ponieważ uznałam, że wezmę którąś z mojej szafy. Ale on zaciągnął mnie do sklepu. I kazał wybierać. Jednak ja nie miałam zamiaru wydawać pieniędzy na durna sukienkę. Usiedziałam na fotelu patrzyłam na te sukienki. Diego latał i pokazywał mi wszystkie sukienki, które jemu się podobają. 
- Diego- zaczęłam- Ja nie potrzebuję sukienki.
- Potrzebujesz.
- Aha czyli mam rozumieć, że nie podobam Ci się?
- Ty nawet...
- Dobra nie kończ. Mam sukienki i naprawdę nie przyniosę Ci tam wstydu. 
- Niech Ci będzie- zakończył, wyszliśmy ze sklepu i udaliśmy się do restauracji na obiad.  Oczywiście była ta pizza. 


Wieczór ...
Siedziałam na kanapie razem z Diego. I oglądaliśmy jakiś kiepski serial. Przy Diego czułam się szczęśliwa i już zawsze chciałam się tak czuć.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Podziękowania

Dziekuję wszystkim miłym i wspaniałym osobom, które skomentowały mój poprzedni rozdział i złożyły mi życzenia to dla was:

środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 29



Dwa miesiące…
                Jeszcze siedem miesięcy i będzie dobrze. Wrócę do LA. W New York  jest  okey. To miasto ma w sobie to coś. Opowieści o tym mieście są prawdziwe jest ono magiczne, ale też tajemnicze.  Często spaceruję po Central park.
W ty miejscu spędzałam mnóstwo czasu. Tu wymyślałam nowe projekty. I właśnie dzisiejszego dnia w tym miejscu wszystko się zmieniło.
                Właśnie szłam do parku, i nie patrzyłam przed siebie, raczej zawracałam uwagę  na moje buty. Naglę poczułam jak upadam.
- Matko ja nie chciałem- usłyszałam męski głos nad sobą.
- Ale naprawdę nic sienie stało- powiedziałam i otrzepałam swój tyłek. W jednej chwili przypomniała mi się sytuacja z Maćkiem.
Kiedy wychodziłam z H&M wpadłam na kogoś.
- Przepraszam ja nie chciałam- mówiłam.
- Laura?- usłyszałam znajomy mi głos.
- Maciek?- szepnęłam.
                Wspomnienia wróciły, a ja zaczęłam płakać.
- Em, przepraszam czy coś Ci zrobiłem czy coś Cię boli?- zapytał nieznajomy.
- Tak- szepnęłam tak cicho, że nie byłam pewna czy usłyszał.
- Może pojedziemy do szpitala, tam Cię obejrzą.
- A czy na złamane serce jest jakiś lek- podniosłam głos. Nieznajomy miał na twarzy wypisane przerażenie- Przepraszam nie powinnam tak reagować.  Po prostu niedawno straciłam kogoś ważnego dla mnie i nie potrafię sobie z tym poradzić.
- Rozumiem, wiesz ja też niedawno straciłem osobę, której oddał bym wszystko.
- Przykro mi z powodu twojej mamy- powiedziałam, choć tak naprawdę nie wiem o kim chłopak mówił.
- Mamy? Straciłem narzeczoną. Wyglądam jak smarkacz?- Dopiero po tych słowach spojrzałam na niego, brązowe włosy i zielone oczy, dobrze zbudowany.
- Przepraszam- szepnęłam- ja straciłam chłopaka. Nie wiem dlaczego Ci to mówię, ale chyba muszę  komuś wygadać.
- Tak rozmowa to najlepszy sposób, ja też  musiałem się komuś wygadać- dopiero teraz zauważyłam, że jesteśmy niedaleko mojej pracy- Wiesz tak już długo gadamy, a nawet nie wiem jak masz na imię. Ja jestem  Diego.
- Jestem Laura- powiedziałam nie pewnie.
- W takim razie Lauro mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy- powiedział i pobiegł.
                Dzień w pracy miną mi bardzo szybko, kiedy wychodziłam z niej zauważyłam, że na ławce siedzi jakaś znana mi postać, zajęło mi dwie minuty za nim rozpoznałam osobę. Był to Diego.
- Hej co tu robisz?- zapytał mnie kiedy tylko mnie zauważył.
- O to samo mogę spytać Ciebie- powiedziałam i podeszłam bliżej niego.
- Przyjechałem po siostrę, pracuję tutaj.
- O widzę, że się poznaliście. Laura jest najlepszą pracownicą- powiedziała moja teraźniejsza szefowa Gabriela.
- Tak miło mi było poznać, muszę już iść. Do jutra Gabi, cześć Diego- powiedziałam i udałam się w stronę mojego mieszkania.
                Dobrze, że znajdowało się niedaleko, bo byłam bardzo wyczerpana. Było to małe mieszkanie, ale za to przytulne. Lubiłam to miejsce.   Przez te trzy miesiące można było się do niego przyzwyczaić. 
               Siedziałam właśnie na kanapę, kiedy moja komórka dała znać o nadchodzącym połączeniu. Była to Patrycja.


- Hej mała, jak się trzymasz?- zapytała.
- Dobrze, a ty?
- Wiesz trochę smutno, ale daję radę, jeszcze tylko siedem miesięcy- powiedziała, a ja wiedziałam, że się uśmiecha.
- Tak jeszcze tylko siedem.
- Jak sobie radzisz psychicznie?- zapytała.
- Wiesz czasami płaczę jeszcze w poduszkę, a dzisiaj jedno wydarzenie przypomniało mi o Maćku- szepnęłam.
- Opowiadaj.
Opowiedziałam jej cała historię z parku.
- Ej, a chociaż ładny był?- zapytała, a za chwilę się roześmiała.
- Proszę Cię nie mam teraz czasu myśleć o tym. Jeszcze za wcześnie.
- Wiesz nie znałam Maćka długo, ale myślę, że on życzył by sobie, abyś nie była samotna.
- Nie wiem jeszcze, muszę to wszystko przemyśleć. Wiesz muszę kończyć.
- Okej, kochanie dzwoń jak coś. Bierz go póki wolny- powiedziała, a zanim ja coś jej odpowiedziałam, rozłączyła się.



Trzy miesiące później….


           Tak więc jeszcze cztery. I powrót. Tak bardzo już chcę wrócić. Jeśli chodzi o moje sprawy sercowe to nic, a Diego nie widziałam od trzech miesięcy. Naprawdę. Może to i lepiej. Zmierzam właśnie do pracy.  Przed budynkiem widzę Diego z Gabrielą, wchodzą razem do studia. Właśnie dzisiaj spotkamy się po raz trzeci. Może o ile w ogóle na niego wpadnę. Nie! Dlaczego ja w ogóle o nim myślę. Przecież on jest poza moim zasięgiem. On nawet na mnie nie spojrzy. 


Powinnam przestać myśleć o ludziach po za moim zasięgiem. Weszłam do biura  i udałam się na moje stanowisko pracy. Na moim stole leżała różyczka, a obok niej była karteczka, a na niej napisane. ,, DZISIAJ O 20.30 W CENTRAL PARK”  Rozejrzałam  się po biurze i nie zauważyłam nikogo kto byłby we mnie wpatrzony i czekał na moją reakcję. A jeżeli to Nikodem znalazł jakiś sposób i próbuję się ze mną spotkać. Nie mogłam pozwolić tak mu się złapać. Róża wylądowała w koszu, a karteczka razem z nią.
O godzinie 16.30 wyszłam z pracy.  Postanowiłam zmienić coś w swoim wyglądzie więc udałam się do fryzjera tam obcięłam włosy. Po wyjściu od fryzjera wyglądałam tak:



                Ciekawa jestem jak zareaguje Patrycja na moją zmianę, ale pewnie do mojego powrotu  odrosną.  Udałam się na zakupy. Bo moja lodówka zaczęła świecić pustkami. Kiedy opuszczałam sklep była godzina 20.00. Udałam się do domu, bo nie miałam co robić. Kiedy znalazłam się u celu, włączyłam sobie Titanica. Choć oglądałam go już milion razy wcale mi się nie znudził.
                Naglę usłyszałam dzwonek do drzwi. Kogo mogłam się spodziewać o tej porze. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam Diego z jedna różą.
- Wiesz ona też ma uczucia- powiedział i spojrzał na mnie- tak jak ja, a ty nasze uczucie zniszczyłaś.
- Nie wiedziałam, że jest od Ciebie, przepraszam- szepnęłam, a kiedy spojrzałam na niego jego twarz była ozdobiona uśmiechem.
- Dlaczego zmieniłaś fryzurę?
- Hahaha. Wiesz czasem potrzebne są zmiany- powiedziałam i wpuściłam go do środka.
- Powiesz mi dlaczego nie przyszłaś?
- Tak. Wiesz jest taki chłopak, którego brat dzięki mnie siedzi w więzieniu i myślałam, że to on próbuje się na mnie zemścić.
- Nie jestem taki zły- powiedział i usiadł obok mnie na kanapie- Tianic serio? Ile razy już go oglądałaś?
- Może milion, ewentualnie dwa- roześmiałam się. 


- Jestem tu bo chciałabym Ci cos powiedzieć. Nie było by mnie tu gdyby nie to, że mi na tobie zależy i chyba się zakochałem.
- Wow nie wiem co mam Ci powiedzieć.
- Ja wygłupiłem się, naprawdę nie powinienem tego robić.
- Nic się nie stało. Ja po prostu, kiedy Cię dzisiaj zobaczyłam to tak bardzo chciałam Cię spotkać, że aż bolało. I ja chyba też się w Tobie zakochałam.
                Diego był bardzo blisko mnie i w pewnym momencie jego usta dotknęły moich. Nie wiem ile trwaliśmy w tym pocałunku, ale po raz pierwszy od śmierci Maćka byłam szczęśliwa.  Kiedy skończyliśmy się całować uśmiechnęłam się do niego.
- Obiecaj, że mnie nie zranisz- powiedziałam i zajrzałam mu głęboko w oczy.
- Obiecuję- powiedział i przypieczętował to pocałunkiem.
                Oglądanie filmu skończyłam w jego ramionach, nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
                Kiedy wstałam zobaczyłam, że Diego nie ma obok mnie. Poczułam zapach naleśników, udałam się w kierunku kuchni. Tam stał  właśnie on i przygotowywał jedzenie.
- A więc umiesz gotować- powiedziałam i podeszłam do niego.
- Tak właśnie- pocałował mnie w policzek- witaj księżniczko, pięknie wyglądasz.
- Daj sobie spokój, wiem jak wyglądam.
- Żałujesz?
- Czego?
- Dnia wczorajszego- powiedział odkładając patelnie.
- Ani trochę.
- To dobrze. Ile jeszcze tu będziesz?
- Cztery miesiące- powiedziałam wkładając kawałek naleśnika do ust. 


Od tego czasu każda wolną chwilę spędzaliśmy razem. Zabierał mnie często na romantyczne spacery, a ja cieszyłam się z tego jak głupia. Każdą wolną chwilę poświęcaliśmy sobie. Nie było dnia, abyśmy nie zjedli razem kolacji, śniadania czy obiadu. Patrycja była szczęśliwa, że jednak dałam szanse Diego. Ja również byłam szczęśliwa nie żałowałam swojej decyzji.  
Dzień powrotu do LA…
-Musisz wracać?- zapytał mnie Diego kiedy leżeliśmy razem w łóżku.
- Nie mam innego wyjścia, tam mam pracę- powiedziałam i spojrzałam na niego widziałam, że nie podoba mu się to, mi też chciałam, aby był tam ze mną.
- Obiecaj, że jak znajdziesz czas przylatujesz tutaj- powiedział to stanowczo.
- Tak jest kapitanie- zasalutowałam mu.
- Kocham Cię- powiedział przygryzając płatek mojego ucha.
- Ja też Cię kocham- powiedziałam i wstałam, gdyż za trzy godziny mam samolot, a jeszcze nie jestem spakowana do końca.
                Będąc już na lotnisku, strasznie się stresowałam, zawsze boję się, że bramka zapipczy, albo coś innego się stanie. Jednak prze odprawę przeszłam spokojnie. Koło mnie było wolne miejsce więc położyłam tam torbę. Włożyłam słuchawki w uszy i czekałam na start.
                Naglę poczułam jak moja torba ląduje na moich kolanach.
- Myślałaś, że tak po prostu się mnie pozbędziesz? Nawet w tych włosach Cię rozpoznam- usłyszałam głos Nikodema.
- Co ty tu robisz?
- Lecę nie widać?- zapytał udając głupiego.
                Koło mnie przeszła jakaś pani, spojrzałam na nią błagalnie, a ta ujrzała rękę Nikodame, która ściskała moje udo.  Panicznie się bałam, nagle podeszła do nas ochrona lotniska i wyprowadziła go z samolotu, odetchnęłam już spokojna. Koło mnie znowu ktoś usiadł, a ja modliłam się, żeby nie był to jakiś pedofil, lecz kiedy spojrzałam na tą osobę, zobaczyłam Diego.
- Hej mała spokojnie jestem- szeptał.
- Widziałeś?- zapytałam.
- Tak.
                Nie mogłam uwierzyć, że lecimy razem do miasta aniołów.  Podróż przespałam. Diego podczas podróży obudził mnie tylko raz, kiedy wstawał do toalety, później tylko po to, aby oznajmić mi, że już jesteśmy na miejscu.

 







          Diedo 22 lata. Jego narzeczona zginęła w wypadku samochodowym. Jest adwokatem.







   A wiec dzisiaj dodaje rozdział choć obiecałam, ze dodam 20 stycznia, ale z racji tego, ze wyjeżdżam na obóz nie będę miła jak. Ale mam nadzieję, że z okazji moich urodzin pojawi się tu 30 komentarzy( marzenia), albo chociaż każdy kto przeczyta skomentuje. To byłby super prezent. Dziękuję za uwagę:)