sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 21

  Obudziłam się moje policzki były całe mokre od łez. Znowu ten sam sen, od dwóch lat ten sam sen. Zastanawiam się dlaczego on płaczę. Przecież widziałam jaki jest szczęśliwy z Natalią. Widziałam to. Rozglądam się po samolocie, czuje na sobie wzrok pewnej starszej pani, która mówi, że wszystko będzie dobrze i na pewno szczęśliwie wylądujemy.Gdyby ona wiedziała z jakiego ja powodu naprawdę płacze...
    Na lotnisku czekała na mnie Patrycja. Razem mieszkałyśmy w LA. Pokochałam ją jak siostrę. Zawsze mówiłyśmy sobie wszystko. Kiedy mnie tylko zobaczyła od razu przytuliłyśmy się do siebie. Ona wiedziała, że coś jest nie tak. Choć znałyśmy się tylko dwa lata, wydawało nam się, że znamy się od urodzenia. Gdy dojechałyśmy do domu zrobiła nam herbatę, a z piekarnika wyjęła  moje ulubione ciasto.

- Jak ty doskonale wiesz co ja kocham- powiedziałam i obydwie na te słowa roześmiałyśmy się.
- Lata praktyki- puściła mi oczko- no, a teraz proszę opowiedz co się stało.
     Opowiadanie pobytu w Polsce i lotu zajęło mi dwie godziny, w tym czasie zjadłyśmy całe ciastko i wyjęłyśmy wino. Nie piłyśmy tak, aby się upić, my je kosztowałyśmy.
- Wow- powiedziała Patka, kiedy skończyłam- widocznie ty go wciąż kochasz.
-No co ty?- powiedziałam śmiejąc się .
- Chłopak nawiedza Cię w snach jak to rozumiesz? Bo ja to rozumiem tak, że kochasz go wciąż, a on ciebie.
- Nie prawda...- już chciałam coś powiedzieć, ale przerwał mi telefon.
    Sięgnęłam po niego i zobaczyłam na wyświetlaczu nie znany numer. Odebrałam i po usłyszeniu słów po drugiej stronie zamarłam.
- Jesteś pewna, że to nie on jest ojcem Leny?- zapytałam Natalii.
- Tak, przysłali mi właśnie wyniki z laboratorium- powiedziała, a ja wiedziałam, że płacze- Laura zniszczyłam wasz związek. Mogłam najpierw upewnić się czy to na pewno jego dziecko. Teraz wiem jaki popełniłam błąd. Przepraszam.
- Daj spokój tak właśnie miało być, każdy popełnia błędy. A zresztą Maciek jest z wami szczęśliwy. Kocha was.
- Właśnie nie, udaje tylko przed moimi rodzicami, przed cały miastem, że jesteśmy szczęśliwi. On mi nie mówi mi, że mnie kocha, często myli moje imię z twoim. Do Leny też czasem powie Laura. On Cię kocha, a po twojej ostatniej wizycie w Polsce nie odzywa się do nikogo. Kiedy byłaś prawdopodobnie jeszcze w samolocie  jemu śniło się, że ktoś do ciebie strzelał na lotnisku i umarłaś.
- Natalia skoro nie on jest ojcem to kto?- zapytałam udając, że nie słyszałam jej ostatnich słów.
- Filip- szepnęła- Nie wiem co mam teraz zrobić.
- Wsiądź do samolotu razem z małą i wytłumacz wszystko Filipowi, a Lenie spokojnie wytłumacz kto jest jej prawdziwym ojcem. Przepraszam, ale muszę kończyć jestem zmęczona.
- Jasne, pa Laura przepraszam. Maciek jest w samolocie do LA, bardzo chcę do Ciebie wrócić jeśli coś jeszcze znaczy dla ciebie nasza przyjaźń to proszę wybacz mu, bo to ja nie on popełniłam błąd. 
    Po jej słowach rozłączyłam się i podbiegłam szybko do laptopa. Sprawdziłam na internecie za ile przyleci samolot z Polski. Miałam jeszcze pół godziny. Zamówiłam taksówkę, bo ani ja ani Pati nie byłyśmy w stanie prowadzić. Wyjaśniłam jej wszystko w drodze na lotnisko.
- I co nie mówiłam, że Cię kocha - powiedziała mi przyjaciółka. A ja spiorunowałam ją wzrokiem.
    Kiedy dotarłyśmy na lotnisko okazało się, że samolot wylądował dziesięć minut temu. Zobaczyłam go siedział, na ławce, nie pewnie podeszłam do niego.
- Maciek?- zapytałam,  a kiedy on usłyszał swoje imię podniósł wzrok, a po chwili wpił się w moje usta.





Nie będę was prosić o komentarze, bo wiem, że to sensu nie ma.
 Jestem tu znowu ponieważ uznałam, że ta historia nie może się tak skończyć.

Pozdrawiam.

niedziela, 10 listopada 2013

Nowy blog!!!

http://kochacibyc.blogspot.com

Rozdział 20

Siedzę już w samolocie wiem, że tam w Los Angeles czeka mnie nowe życie. Zakładam słuchawki w uszy i puszczam moją ulubioną piosenkę: I want to.... Kiedy w końcu już wylądowaliśmy udałam się taksówką do domu, który zafundowali mi tu rodzice. Byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa.
   Następnego dnia ubrana w:
Ruszyłam do agencji, w której miałam pracować jako projektantka.


      Dwa lata później...
    I znowu w jestem w mieście, w którym się wychowałam. Jestem tu dlatego, że mój brat sprawił sobie potomka, a ja mam być jego chrzestną. Dzisiaj udałam się do galerii chodziłam i patrzyłam jaka moda panuje teraz w Polsce. W niektórych sklepach widziałam ubrania, które sama zaprojektowałam.  Kiedy wychodziłam z H&M wpadłam na kogoś.
- Przepraszam ja nie chciałam- mówiłam.
- Laura?- usłyszałam znajomy mi głos.
- Maciek?- szepnęłam.
- Co ty tu robisz dziewczyno myślałem, że podbijasz LA.- po tych słowach podbiegła do niego malutka dziewczynka miała z dwa latka- to moja córeczka Lena.
- Hej mała- powiedziałam, zaraz koło Maćka stanęła Natalia.
- Laura matko święta co ty tu robisz?- zapytała i zaraz mnie przytuliła.
- Będę chrzestną więc musiałam wrócić, ale pojutrze wracam.
    Jeszcze długo rozmawialiśmy spacerując po galerii, Maciek wyglądał na szczęśliwego. Filip wybaczył Natalii to, ale uznał, ze nie mógłby wychowywać dziecka, które nie jest jego. Dowiedziałam się też, że zamieszkał w Rzymie. Mikołaj  i Janek podobno podbijają razem NY. Zrobiło się  dość późno i musiałam wracać, pożegnałam się i ruszyłam w stronę domu.


Dzień wylotu...
   Kiedy w końcu wzbiliśmy się w powietrze, mogłam odetchnąć. Byłam szczęśliwa, że mojej paczce się układa i wiedziałam, że mi też się ułoży. Kiedy wylądowaliśmy i wysiadałam z samolotu usłyszałam strzały. W pewnej chwili poczułam ból w piersi. Zobaczyłam tunel, a na końcu tego tunelu światełko, które po chwili zgasło. Nie czułam już nic. 


Maciek...
    Kiedy dowiedziałem się o jej śmierci nie potrafiłem poradzić sobie z tym bólem, była ważną osobą w moim życiu. Kochałem ją cały czas nie przestałem  nawet na jeden   moment.  A teraz gdy jej nie ma czułem jakby wyrwano mi serce. Siedziałem na parapecie i nuciłem piosenkę w nadziej, że ją usłyszy: Look into my eyes ...
Laura...
   Spojrzałam na Maćka i płakałam, on mnie kochał, a ja jestem teraz w innym świecie





Pozderki Julka

Rodział 19

     Dziewięć miesięcy później, kiedy siedziałam u Maćka w pokoju wszedł jego tato i poprosił go na chwile na korytarz. Jako, że nie zamknęli dobrze drzwi słyszałam wszystko co mówili.
- Dobrze się spisałeś synku- powiedział Pan Rafał- kiedy będzie w tobie już naprawdę zakochana, będzie w stanie zrobić dla Ciebie wszystko. A ja będę bliżej pieniędzy jej ojca.
- Tato ja ja kocham i nie gram w żadną twoją głupią gierkę- powiedział Maciek.
- Synku miłości nie ma- powiedział i popchną syna w stronę pokoju- A teraz zajmij się dobrze gościem.
    W moich oczach stały łzy, jedna samotna łza spłynęła po moim policzku. Maciek wszedł w tym momencie, a ja spojrzałam na niego i chyba domyślił się o co chodzi.
- Laura ja Cię kocham nigdy nie wykorzystałbym Cię- szepną.
- Twój tato ma rację. Nie ma miłości, nie ma miłości bez zysków. Nie ma prawdziwej miłości- po tych słowach opuściłam dom Maćka.
    Gdy byłam już pod swoim domem zobaczyłam Natalie. Zdziwiło mnie to, bo przecież jakieś dziewięć miesięcy temu wyjechała bez słowa. Zobaczyłam, że ma ona brzuszek ciążowy.
- Czy ty?- zapytałam ją i wskazałam na brzuszek.
- Tak- szepnęła, a po jej policzkach spłynęły łzy.
- Ale z kim?
- Możemy wejść, w tedy wszystko Ci opowiem.
- Okey choć- powiedziałam i wciągnęłam ją do domu.
    Po moich policzkach po raz kolejny leciały łzy, nie mogłam uwierzyć, że zostałam zraniona po raz drugi dzisiejszego dnia przez tą samą osobę. Natalia opuściła już mój dom. To nie była jej wina, że do tego doszło. Maciek wypił za dużo i po prostu stało się. Wiedziałam, że nie możemy być już razem, ja nie wybaczyłabym mu tego, a wiedziałam, że dziecko powinno mieć ojca. Filip też już wiedział Natalia za nim pojawiła się u mnie była u niego. Nie wiem co się tam działo.
   Kiedy wrócili rodzice powiedziałam, że chcę wyjechać do LA i spełniać tam swoje marzenia. Mamie powiedziałam jeszcze o sytuacji z Maćkiem i zrozumiała mnie. Oni również zerwali kontakt z jego rodzicami.

   Jechaliśmy na lotniska. Wyjeżdżam bez pożegnania, dziecko Natalii i Maćka powinno mieć ojca i matkę. A ja bym tylko cierpiała przy pożegnaniu. I jeszcze trudniej byłoby mi stąd wyjechać.
- Zadzwoń jak tylko dolecisz- powiedziała moja mama.
   Na lotnisku był również mój brat ze swoja żoną Moniką.
- Pamiętaj, że możesz do nas dzwonić o każdej porze dnia i nocy- powiedziała mi Monika. Kochałam ją jak siostrę.
- Pamiętaj, że jak zjawi mi się potomek to od razu tu jesteś i stajesz się chrzestną.- na odchodne powiedział mi Michał.
    Nie było pary oczy, z których by nie leciały łzy. Wiedziałam, że zostawiam cząstkę siebie tu. I bardzo cierpiałam. Ale byłam pewna, że tam zacznę wszystko od początku. I, że tam wszystko się ułoży.

Rozdział 18

         Od jakiegoś czasu Natalia nie chodzi do szkoły.  Postanowiłam, że ją odwiedzę. Kiedy zadzwoniłam do drzwi otworzył mi jej ojciec i powiedział, że Natalia wyjechała.  Nie chciał mi powiedzieć gdzie. Powiedział, że  za dużo krzywd ją tu spotkało i musi odpocząć. 
    Szłam parkiem i zastanawiałam co mogło się takiego stać, że Natalia uciekła i to bez pożegnania. Spacerując tak zobaczyłam Filipa, który siedział na ławce. Z jego oczu leciały łzy. Usiadłam obok niego.
- Tęsknisz za nią?- szepnęłam.
- Tak - odpowiedział i spojrzał w moje oczy. Zobaczyłam w nich rozczarowanie i smutek.- dlaczego?
- Nie wiem sama. Nie potrafię odpowiedzieć Ci na to pytanie.

Siedzieliśmy tam jeszcze chwilę po czym on odprowadził mnie do domu.

    Następnego dnia była sobota postanowiłam zabrać Maćka do stadniny i powiedzieć, że należy do mnie.  Kiedy już tam byliśmy i powiedziałam mu prawdę nie był zły, był wściekły.
- Najpierw rezygnujesz z tańca, a teraz takie coś?- zapytał z wyrzutem
- Hej ja nie chwale się kasą tak jak twój ojciec- krzyknęłam.
    On już nic nie powiedział tylko odjechał stałam tam i płakałam. O co mu chodzi?


- Kochanie musimy sprzedać stadninę- te słowa wciąż słyszałam w głębi. Tę noc spędziłam z moimi końmi. Nie wiem dlaczego takie jest życie daje nam coś, a później zabiera. Chodziłam smutna przez cały tydzień. Byłam na aukcji kiedy sprzedawali ją i płakałam. Nie potrafiłam zatrzymać łez. Nikt nie był w stanie mnie pocieszyć. Teraz gdy potrzebowałam miłości nie było jej.  Nienawidziłam tego świata.  Wszystko zaczęło się sypać. Wszystko poleciało jak klocki domino.
    Później już wszystko toczyło się swoim tempem. Wróciłam do normalnego funkcjonowania...



Sorka, ze taki krótki:(

Rozdział 17

...Sylwester, ale nie wiedziałam jakim cudem przecież mama mówiła, że...
- Hej Laura- powiedział tym samym przerywając moje rozmyślenia- nie spodziewałaś się mnie?
    Kiedy miałam już się odezwać  usłyszałam dźwięk swojej komórki. Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że to sen, a ja leże w piżamie i jest wieczór.  Zaraz co? Czy to wszystko było snem.
    Zeszłam na dół, a tam mama z tatą szykowali się do wyjścia,kiedy zapytałam ich gdzie idą oni powiedzieli, że na kolację do rodziców Maćka. 
- Miłej zabawy- szepnęłam im na odchodne.
    Postanowiłam, ze zjem kolację  i  pooglądam Tv. Kiedy mi się już to znudziło.  Poszłam na górę i zaczęłam czytać książkę,, Córka Laguny"  super książka wciąga na maksa, nawet nie za uwarzyłam kiedy na zegarek wskazał mi, że jest  już godzina pierwsza w nocy.  Udałam się do łazienki umyłam włosy i poszłam spać.


Niedziela Rano...
    Wstałam najwcześniej z całego towarzystwa. Umyłam się i zeszłam na dół, aby zrobić śniadanie dla mojej rodziny. Gdy już wstali, a my zjedliśmy wspólne śniadanie, każde z nas ruszyło do swojego pokoju w celu przebrania się w coś odpowiedniego do kościoła. Kiedy wyszłam z pokoju ubrana w:
Udałam się do przedpokoju, gdzie czekałam na resztę. Kiedy byliśmy już w kościele i zajęliśmy miejsce w ostatniej ławce coś przykuło moją uwagę, a mianowicie, że zaraz obok mnie usiadł Maciek, a koło niego jego rodzice. Chciałam wstać i odejść, ale organista zaczął grać i wszedł ksiądz. Udawałam, że go tam nie ma, że to tylko wytwór mojej wyobraźni, ale jednak po zakończeniu mszy udali się razem z nami do naszego domu.
   Michał był umówiony z kolegami więc ja musiałam  zająć się Maćkiem. Wcale  nie sprawiało mi to przyjemności. Chociaż nie wiedziałam czy nadal jesteśmy razem, w zasadzie to nie zerwaliśmy, ale bardzo długo nie rozmawialiśmy ze sobą. Poszliśmy do mnie na górę. Ja usiadłam na fotelu, a on zajął miejsce na łóżku. Patrzyłam dłuższą chwilę na niego, ale po chwili spuściłam głowę usłyszałam, że wstaje i po chwili poczułam jego rękę na moim podbródku.
- Posłuchaj mnie- szepnął- nie przerywaj dopóki nie skończę.
- Okey- szepnęłam.
- Co miałem Ci powiedzieć? Że to mój ojciec jest gospodarzem balu, na który ty idziesz? Nie potrafiłem. Ty nie szczycisz się dużą ilością kasy, a mój ojciec uwielbia pokazywać wszystkim, ze to on jest najbogatszy.
- Skąd wiesz, że ja jestem bogata?
- Gdyby twoja rodzina nie była by bogata za pewne nie spotkalibyśmy się na tym balu. 
- W naszych czasach ważna jest tylko kasa, nie masz prawdziwych przyjaciół wszyscy czekają na twój błąd. I na to kiedy będą mogli zgarnąć wszystko dla siebie- zdziwiło mnie to, że Maciek nie bronił swojego ojca.
- Mój ojciec chce być taki jak twój i choć spędza więcej czasu w pracy to nie ma lulu bogactw co  twój- szepnął.
   Za chwilę mama zawołała nas na obiad. Siedziałam pomiędzy Maćkiem, a mamą.  Nie odzywałam się wcale. Jedynie odpowiadałam na pytania zadawane przez rodziców Maćka.  Popatrzyłam na tatę i nasze spojrzenia spotkały się na chwilę widziałam w jego oczach pewien rodzaj obawy.


  Wszystko zaczęło wracać do normy, codziennie treningi. Mama jeszcze dodatkowo wysyła mnie na treningi w siatkówkę nie wiem po co mi to. Wracam zmęczona i jedyne o czym marze to o śnie. Z Maćkiem widuje się tylko w szkolę i w studiu  od pewnego czasu zachowuje się dziwnie. Coś ukrywa, albo mi się tak tylko wydaję.
     Mijają miesiące, a ja nie mam już wcale czasu dla przyjaciół nie czuję się z tym dobrze. Natalia też jest jakaś milcząca. W szkole wcale się do mnie nie odzywa. Może obraziła się na mnie. Rozmawiałam z mamą i powiedziałam, ze nie daje rady, że muszę z czegoś zrezygnować.  Tylko nie wiedziałam z czego. Wszystko co robię kocham. Mama powiedziała, że się zgadza i w ten sposób przestałam tańczyć. Mama chciała, żebym dalej grała w siatkówkę złożyłam wymówienie w studiu i teraz to Maciek znowu jest jego liderem. Kiedy się o tym dowiedział nie był zbyt szczęśliwy.
- Dlaczego to zrobiłaś?- zapytał kiedy spotkaliśmy się na szkolnym korytarzu.
- Nie dawałam rady, a teraz ty powinieneś być szczęśliwy- szepnęłam.
- Czyli co ty idziesz trenować siatkówkę, a ja mam tańczyć? Zrozum, że to  studio bez Ciebie to nie to samo studio.
- Posłuchaj ja wiem, że jest ci przykro, bo w ten sposób już w ogóle nie będziemy się mogli widywać poza szkoła, ale to moja decyzja.
- A kogo ma ta decyzja uszczęśliwić. Ciebie?- po tych słowach zostawił mnie na korytarzu i wyszedł ze szkoły.

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 16

... Postać Maćka. Nie byłam pewna czy to na pewno on. Może już jestem w nim tak strasznie zakochana, że widzę go wszędzie. Kiedy podeszliśmy już do gospodarza ja zamarłam. Przy facecie,  który miał mniej więcej czterdzieści lat stał Maciek. Michał pociągnął mnie w ich stronę. Kiedy stanęłam na przeciwko Maćka widziałam, że on się spina. Jego ojciec spojrzał na mnie i uśmiechną się. Co tu jest grane? zadałam sobie to pytanie w myślach. 
- Witam rodzinę Bajgor- powiedział facet.
- Dobry wieczór- odpowiedział mój tato. 
- To jest moja żona Iwona, syn Maciek, a ja jestem Rafał- spojrzałam na Maćka nie był wcale podobny do ojca- Nie mam niestety córki- powiedział patrząc na mojego brata. 
- Och nie szkodzi- powiedział mój brat. 
- Och zaczynają się tańce w takim razie panowie proszą panie- powiedziała pani Iwona i wzięła mojego tatę pod rękę, a pan Rafał moją mamę. Michał skiną do Maćka, że może porwać mnie do tańca, za co nie do końca byłam mu wdzięczna.
- Laura..- zaczął.
- Po prostu zatańcz teraz ze mną i unikaj przez resztę wieczoru- powiedziałam i już nic nie mówiliśmy.
           Po skończonym tańcu podeszliśmy do naszych rodziców, którzy rozmawiali z jakimiś ludźmi.  Tak bardzo chciałam poznać prawdę. Nie wiedziałam co tu jest grane.  Bal skończył się  tuż po północy. Kiedy znalazłam się w domu zdjęłam z siebie tą okropną suknie i udałam się do łazienki, a następnie pod ciepłą kołderkę.


Sobota poranek...
    Nie miałam ochoty Maciek dzwoni codziennie, ale ja nie odbieram muszę to wszystko przemyśleć. Zeszłam na dół zjadłam śniadanie  z całą rodziną, a następnie udałam się do łazienki w celu umycia i przebrania się:
    Tak ubrana wyszłam na miasto. Była godzina jedenasta więc galeria powinna już tętnić życiem. Udałam się do kawiarenki i zamówiłam sobie kawę. Siedziałam tam chyba z pół godziny, kiedy za szybą zobaczyłam Maćka i Filipa. W duchu modliłam się, żeby nie zauważyli mnie. Gdy przeszli obok kawiarni wypuściłam głośno powietrze i zaraz po tym udałam się do H&M. Nie chciałam kupować czegoś konkretnego po prostu chciałam po oglądać ubrania. Lubiłam to i  wiedziałam, że w przyszłości chcę projektować ubrania jeżeli nie wyszło by mi z tańcem. Miałam dość chodzenia po sklepach więc wyszłam z galerii i udałam się do domu. 
     Padłam na łóżko i nic mi się nie chciało robić. Jedyne na co było mnie stać to zdjęcie butów i udanie się na dół po obiad, który przygotowała Amelia. Kiedy już kończyłam jeść obiad usłyszałam dzwonek do drzwi. Moja gosposia udała się, żeby otworzyć, a ja dokończyłam to co zaczęłam.
- Laura ktoś do Ciebie- zawołała mnie. Kiedy weszłam na korytarz zamarłam stał tam...


     

czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 15

   Następny dzień godzina siedemnasta...
   Właśnie jestem szykowana na ten bankiet jak się dowiedziałam ma być on na podstawie starodawnych balów królewskich. Kiedy tylko wróciłam do domu, kazano mi pójść umyć się po czym uczesali mnie:
A i kazali ubrać się w to:
Czułam się jak księżniczka, podobno każda dziewczyna ma tam tak właśnie się czuć. Nie wiedziałam tylko po co?
-A i jeszcze jedno nie dawało mi spokoju po co tylu ludzi tu ściągnęli, aby nam pomagali, co my jakaś rodzina królewska? - powiedziałam do mojego brata kiedy staliśmy przed domem i czekaliśmy na samochód.
- Wiesz ma być też szofer, który nas tam zawiezie- powiedział.
- Grubsza impreza- powiedziałam i obydwoje się roześmieliśmy. Spojrzałam na brata jego ubiór mnie rozśmieszał:
- Z czego się śmiejesz?- zapytał mnie, a ja starałam się opanować.
- Ty i garnitur? Przecież ty nawet na ślub nie chcesz go zakładać- nie mogłam już dłużej wytrzymać i zaczęłam się śmiać.
- Wiesz kiedy mi powiedziano, że ty będziesz wyglądać jak księżniczka, uznałem, że nie mogę być gorszy i muszę wyglądać jak książę.- po jego słowach nadjechał samochód. On jak na wychowanego faceta przystało otworzył mi drzwi.
- Dziękuję.
- A tak właściwie mamo to gdzie jedziemy- zapytał Marcin.
- Nie wiem, podobno to jakiś zamek, ale reszty dowiecie się od ojca.
    Więc kiedy tato wsiadł zasypywaliśmy go milionem pytań, ale on jak to potrafił tylko milczał. Mówił, że to tajemnica. Jak zawsze nic się nie dowiedzieliśmy. Jechaliśmy już jakąś godzinę i nic. Serio, nawet żadnych zabudowań.
- Tato, ale tu nie ma żadnych domów- powiedział Marcin.
- Tak, bo tam gdzie jedziemy to odludzie- odpowiedział.
- No tak najlepiej wywieść własne dzieci na jakieś pustkowie- szepnęłam na tyle, by wszyscy słyszeli.

- Nie przesadzajmy- powiedział mama- założę się, że za chwilę gdzieś skręcimy i znajdzie się nasz cel.
   Dopiero  po półgodzinie trafiliśmy na parking tego oto zamku:
- Wow- powiedziałam razem z moim bratem.
    W pewnej chwili moje drzwi się otworzyły i zobaczyłam wyciągnięta rękę, złapałam się jej i wysiadłam z samochodu. Kiedy wszyscy już wysiedliśmy, mój brat wziął mnie pod rękę i ruszyliśmy do środka. Tato podał zaproszenia i po chwili przed naszymi otworzyły się drzwi, a moim oczom ukazała się piękna sala balowa.
- No robi wrażenie- szepnął  mi  do ucha Marcin. Ja jedynie skinęłam głową.
    Zeszliśmy po schodach i udaliśmy się w kierunku gospodarza imprezy. Nagle przed oczami przebiegła mi postać...

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 14

      Jako pierwsza kręciła Natalia, oczywiście wypadło na mnie.
- Prawda czy wyzwanie?- zapytała.
- Wyzwanie- odpowiedziałam i spojrzałam w jej oczy. Zobaczyłam w nich iskierki radości.
- Idź na balkon i krzyknij ,, Maciek kocham Cię"
- Serio?- zapytałam, a wszyscy czekali na mój ruch.
    Otworzyłam balkon, stanęłam na zimnej posadce i zrobiłam to krzyknęłam:  
- Kocham Cię Maciek- po tych słowach poczułam czyjeś ręce na tali były to jego ręce.
- Ja Ciebie też kocham Laura- krzykną zaraz za mną, a ja roześmiałam się na jego słowa choć nie musiał tego robić, zrobił to. Musnęłam jego policzek i wróciłam do środka, bo zaczynało mi się robić zimno.
- Och jacy wy słodcy- powiedział Filip.
- Uważaj stary, bo jak ona Ciebie wylosuje to nie będzie już tak fajnie- powiedział Mikołaj. Ja zaś na jego słowa roześmiałam się. I rzeczywiście kiedy wylosowałam go, kazałam mu rozebrać się do bokserek. Mieliśmy z tego niezły ubaw. Ale wszystko co dobre szybko się kończy oni poszli, a ja padłam na łóżko.


Tydzień później...
   Nie mam już siły, żeby chodzić do tej szkoły. Normalnie wymiotuje nią. Już nie długo rozpocznie się drugi miesiąc  nauki, a ja mam już dość. Dzisiaj ma przyjść do mnie Maciek, mam mu pomóc z Angielskim. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi poszłam, żeby otworzyć.  Uśmiechnęłam się do niego i rzuciłam mu się na szyję.
- Mi też Cię miło widzieć- powiedział.
- Choć- wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do kuchni- chcesz coś do picia?
- Sok, poproszę.
    Z dwiema szklankami w ręku ruszyłam na górę, a on tuż za mną. Kiedy otworzyłam drzwi do pokoju Maciek zabrał mi szklanki i pocałował, następnie obydwoje padliśmy na łóżko. W pewnym momencie nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- Co?- mojemu chłopakowi zaczął udzielać się mój śmiech.
- Mam łaskotki- od razu pożałowałam  tych słów, bo Maciek zaczął mnie łaskotać- błagam przestań.
- Co ja będę z tego miał?
- Pomogę Ci w angielskim i...
- I?
- Kocham Cię- szepnęłam, a on mnie puścił.


Godzinę później...
- Rozumiesz?- zapytałam go, a on nie przestawał się we mnie wpatrywać.
- Jestem szczęściarzem- powiedział to i patrzył w moje oczy.
- Maciek! Jak mam Ci pomóc, kiedy ty cały czas patrzysz się na mnie?
- Nie wiem.
- Ale ja wiem. Poproś kogoś innego o pomoc.
- Dlaczego?
- Bo nie skupiasz się przy mnie.
- Daj mi jeszcze jedną szanse.
- Ostatnia- powiedziałam do niego i sięgnęłam po książkę. Później szło nam już lepiej.


- Koniec na dzisiaj- szepnęłam.
- Okey, przejdziemy się?- zapytał i spojrzał na mnie.
- Jasne tylko daj mi chwilę.
Udałam się do łazienki w celu przebrania się:
Włosy związałam w koka i zeszłam do Maćka, który rozmawiał z moim bratem. Kiedy mnie zobaczyli zakończyli swoją wymianę zdań.
- Okey co Ci mówił- zapytałam kiedy opuściliśmy już  moją posiadłość.
- Że mam się o Ciebie troszczyć- powiedział i pocałował mnie we włosy.
- Miło- szepnęłam prawie nie słyszalnie.
   Spacerowaliśmy uliczkami naszego miejskiego barku. Pięknie oświetlone dróżki, a każda prowadziła gdzie indziej.
Czułam się bezpieczna. Niestety musiałam już wracać, bo moja mama już dzwoniła. Maciek podprowadził mnie pod sam dom. Na pożegnanie pocałowaliśmy się bardzo mocno.
  

     Kolejne dni leciały strasznie szybko, ale nie żałowałam, za chwilę rozpocznie się drugi miesiąc nauki. A to oznacza również, konkurs taneczny. Każdy dawał z siebie tyle ile mógł. Kiedy jedna osoba nie dawała rady inni ją wspierali, abyśmy zdążyli. Właśnie to kochałam w tych ludziach, że nie zostawiali nikogo, tylko pomagali.
    Czy moje uczucia do Maćka się zmieniły? Ani trochę, chociaż jesteśmy już po paru sprzeczkach to i tak jest cudownie. Po ostatniej kłótni, na przeprosiny zabrał mnie na plac zabaw, gdzie był rozłożony koc, a na nim przepyszne rzeczy.

I choć było zimno my nie zwracaliśmy na to uwagi, bo w tej chwili liczyliśmy się tylko my.  Ale trzeba już wracać do teraźniejszości. Właśnie zbieram się na trening, a i jutro mam jakiś bankiet, który wydaje kolega taty, wiec jak na wzorową córkę przystało muszę się na nim pojawić.


sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 13

WŁĄCZ:)



      Jedne z najcudowniejszych urodzin jakie przeżyłam, gdyby nie ten gość, który przyszedł do mnie tuż po wyjściu przyjaciół i mojego chłopaka.  Kiedy już odchodziłam od drzwi usłyszałam dzwonek. Pomyślałam, że to któreś z nich zapomniało czegoś i postanowiło wrócić, ale kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam Sylwestra. Stał z bukietem róż, popatrzyłam na niego i momentalnie zatrzasnęłam drzwi.
- Nagle mu się przypomniało- powiedziałam do siebie.  Poszłam do swojego pokoju i zasnęłam.

Następny dzień...
    Kiedy się obudziłam poczułam zapach róż, gdy spojrzałam na stolik, na którym stał bukiet był to ten sam bukiet, który trzymał wczoraj ten dupek.
 Zastanawiałam się skąd one się tu wzięły. Zeszłam z nimi na dół, gdy mama zobaczyła mnie zapytała mnie co ja robię. Powiedziałam, że nie chce dostawać kwiatów od Sylwestra, a gdy ona zapytała o powód  ja rozpłakałam się do kuch nie wszedł Marcin i spojrzał na mnie kiwnęłam na znak zgody, że może powiedzieć wszystko. Mama była w dużym szoku.
- Dlaczego wcześniej nie powiedziałaś?- zapytała.
- Bałam się- szepnęłam ledwo słyszalnie.
- Czego?
- Tego co w na to powiecie, uznacie mnie za jakaś nie normalną.
- Kochanie my zawsze będziemy Cię wspierać, a ta sprawa jest wyjątkowo ważna.
- Mogę iść już do szkoły?- zapytałam patrząc na zegarek, który wskazywał 7.30
- Tak idź- powiedziała mama.
  Ubrana w


    Zaczęło robić się zimno więc trzeba ubierać się cieplej. Kiedy wychodziłam z domu zobaczyłam Maćka, który szedł w kierunku mojego domu. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w jego kierunku.
- Hej śliczna- szepną mi do ucha kiedy go przytulałam.
- Cześć- pocałowałam go w policzek i zaraz złapałam za rękę.
- Jak tam noc?
- Ujdzie, a tobie?
- Tęskniłem za tobą- staną przede mną  i wpił się w moje ust.
- Ym, miło
    Kiedy dotarliśmy już do szkoły nasza paczka siedziała na ławce. Gdy tylko nas zobaczyli podnieśli się i ruszyliśmy do szkoły.
- Nie nawiedzę wstawać rano- powiedziała Natalia zaspanym głosem.
- Hej kotek nie zasypiaj- powiedział Filip.

 Ostatnia lekcja...
    Minęła poła lekcji, gdy do sali weszła babka od sekretariatu i zawołała mnie.  Kiedy byłam w gabinecie dyrektora przyszła mama. Razem wyszłyśmy ze szkoły. Nie wiedziałam co jest grane.
- Kochanie Sylwester został złapany, ponieważ próbował zgwałcić jakąś dziewczynę- powiedziała w końcu mama.
- Kamień spadł mi z serca- szepnęłam- i dlatego zwolniłaś mnie z lekcji?
- Postanowiłam, że trzeba wybrać się na zakupy- powiedziała i puściła mi oko.
   Miała rację, coraz mniej czasu spędzamy razem więc takie zakupy by się nam przydały.   Kiedy dotarłyśmy do domu, obydwie padłyśmy na kanapę i nie miałyśmy zamiaru się z niej ruszać.  Wieczorem zadzwoniła Natalia i powiedziała mi, że miałam szczęście, że zostałam zwolniona, bo na ostatnich pięciu minutach nasza babka od geografii zrobiła kartkówkę.
- To się nazywa mieć farta- powiedziałam i obydwie roześmiałyśmy się na te słowa, następnie powiedziałam jej co robiłam.
- Szkoda, że ja tak nie mam- usłyszałam w jej głosie żal.
- Ej kochana twoja mama na pewno by nie chciała, żebyś się teraz smuciła- powiedziałam do słuchawki.
- Tak, ale ty przynajmniej masz mamę, a ja?
- Tak, mam ale często jej nie ma.
- Masz racje nie czas użalać się nad sobą. Jesteś sama w domu?
- Tak, a co?
- To wbijamy do Ciebie.
   Za nim  cokolwiek  powiedziałam ona rozłączyła się, a po piętnastu minutach usłyszałam dzwonek do furtki. Otworzyłam im i czekałam na nich w drzwiach.
- No cześć- usłyszałam ich krzyki.
- Hej- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do nich.
- Farciara- powiedział Janek, a ja od razu wiedziałam o co mu chodzi.
- Tak jasne, z pewnością na następnej lekcji weź mnie do tablicy.
- W sumie- powiedział
- O co chodzi?- zapytał Filip.
- Laura została zwolniona z ostatnich piętnastu minut lekcji, a w ostatnie pięć minut lekcji babka zrobiła nam kartkówkę- wyjaśniła mu Natalia.
- Kto Cię zwolnił- zapytał Mikołaj.
- Mama
- Ma kobieta wyczucie. Może się zamienimy?- zapytał
- O nie- powiedziałam.
     Siedzieliśmy u mnie w pokoju, oglądaliśmy jakiś horror. Byłam cały czas przytulona do Maćka, wiem, że to tylko chora wyobraźnia ludzi, ale bałam się.
- Kochanie ja też Cię bardzo kocham, ale kiedy jesteś tak blisko nie mogę się skupić- szepną mi do ucha.
- Bardzo śmieszne, a tu ze strachu umieram, a ty żarty sobie robisz.
- Zagrajmy w butelkę- powiedział Janek.