niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 30

                      Czytasz=komentujesz



               Stałam właśnie na balkonie, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam, żeby otworzyć, za
drzwiami stał  Diego z pełnymi siatkami zakupów.
- Czy ty coś kombinujesz?-zapytałam.
- Nie po prostu lodówka jest pusta- powiedział i cmoknął mnie w policzek.
- W takim razie co proponujesz mi na śniadanie?
- Masz do wyboru naleśniki, albo...
- Albo?
-Albo to- powiedział i zaczął mnie całować, trwało by to dłużej gdyby nie telefon.
-Koniec- powiedziałam i sięgnęłam po telefon. Diego zrobił smutną minkę i zaczął robić naleśniki.

Rozmowa telefoniczna....
- No co się stało?- zapytałam.
- Stęskniłam się dawno się nie widziałyśmy- usłyszałam głos Klaudii.
- I co?
- Jestem w LA może mnie przygarniesz- usłyszałam jej głos, który świadczył  o tym, że robi słodkie oczka.
- Ciebie do końca już pogrzało?
- No wiesz ty tu mieszkasz możesz mnie przygarnąć- powiedziała słodziutkim głosem.
- Klaudia przestań. Mam Cie dość. Ty nic już dla mnie nie znaczysz- powiedziałam i rozłączyłam się.

- Co za małpa, normalnie mam ochotę ją zabić- krzyczałam i chodziłam po całym mieszkaniu.
- Kotek spokojnie- mówił Diego.
- Jak mam być spokojna?
- Może znajdziemy sposób razem ?
- Diego proszę daj spokój, nie mam ochoty na żarty.
- Ale to najlepszy sposób- powiedział i zaczął mnie łaskotać.
- Jeżeli- śmiech- nie- śmiech- przestaniesz- śmiech- to nie- śmiech- rozmawiam z tobą.
     Po tych słowach Diego zostawił mnie w spokoju. Udałam się  do kuchni, aby zjeść naleśniki.
Były najlepsze jakie do tej pory jadłam. Diego siedział na przeciwko mnie. Cały czas się z niego śmiałam. Kiedy skończyliśmy poszliśmy do galerii, aby wybrać garnitur, ponieważ Diego ma ślub swojego przyjaciela. Wybraliśmy ten
Diego szedł ze mną na to wesele, ale ja nie kupowałam sukienki, ponieważ uznałam, że wezmę którąś z mojej szafy. Ale on zaciągnął mnie do sklepu. I kazał wybierać. Jednak ja nie miałam zamiaru wydawać pieniędzy na durna sukienkę. Usiedziałam na fotelu patrzyłam na te sukienki. Diego latał i pokazywał mi wszystkie sukienki, które jemu się podobają. 
- Diego- zaczęłam- Ja nie potrzebuję sukienki.
- Potrzebujesz.
- Aha czyli mam rozumieć, że nie podobam Ci się?
- Ty nawet...
- Dobra nie kończ. Mam sukienki i naprawdę nie przyniosę Ci tam wstydu. 
- Niech Ci będzie- zakończył, wyszliśmy ze sklepu i udaliśmy się do restauracji na obiad.  Oczywiście była ta pizza. 


Wieczór ...
Siedziałam na kanapie razem z Diego. I oglądaliśmy jakiś kiepski serial. Przy Diego czułam się szczęśliwa i już zawsze chciałam się tak czuć.

8 komentarzy:

Miriam pisze...

super rozdzial jak zawsze ale nie rozumiem kim jest Klaudia?

Anonimowy pisze...

extra cudownie super rewelacyjnie nie wiem jak okreslic ten rozdzial bo po prostu jest wspanialy kiedy cdn?

Anonimowy pisze...

piekny rozdzial, masz super styl pisania, bardzo mi sie on podoba kiedy cdn?

Anonimowy pisze...

Świetny! Pisz dalej ;D

Anonimowy pisze...

Extra!
Pisz, pisz, pisz DALEJ!
Byleby szybko!

Kasia

Anonimowy pisze...

Fajny rozdział!

Anonimowy pisze...

super!

Anonimowy pisze...

I like it!