środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 29



Dwa miesiące…
                Jeszcze siedem miesięcy i będzie dobrze. Wrócę do LA. W New York  jest  okey. To miasto ma w sobie to coś. Opowieści o tym mieście są prawdziwe jest ono magiczne, ale też tajemnicze.  Często spaceruję po Central park.
W ty miejscu spędzałam mnóstwo czasu. Tu wymyślałam nowe projekty. I właśnie dzisiejszego dnia w tym miejscu wszystko się zmieniło.
                Właśnie szłam do parku, i nie patrzyłam przed siebie, raczej zawracałam uwagę  na moje buty. Naglę poczułam jak upadam.
- Matko ja nie chciałem- usłyszałam męski głos nad sobą.
- Ale naprawdę nic sienie stało- powiedziałam i otrzepałam swój tyłek. W jednej chwili przypomniała mi się sytuacja z Maćkiem.
Kiedy wychodziłam z H&M wpadłam na kogoś.
- Przepraszam ja nie chciałam- mówiłam.
- Laura?- usłyszałam znajomy mi głos.
- Maciek?- szepnęłam.
                Wspomnienia wróciły, a ja zaczęłam płakać.
- Em, przepraszam czy coś Ci zrobiłem czy coś Cię boli?- zapytał nieznajomy.
- Tak- szepnęłam tak cicho, że nie byłam pewna czy usłyszał.
- Może pojedziemy do szpitala, tam Cię obejrzą.
- A czy na złamane serce jest jakiś lek- podniosłam głos. Nieznajomy miał na twarzy wypisane przerażenie- Przepraszam nie powinnam tak reagować.  Po prostu niedawno straciłam kogoś ważnego dla mnie i nie potrafię sobie z tym poradzić.
- Rozumiem, wiesz ja też niedawno straciłem osobę, której oddał bym wszystko.
- Przykro mi z powodu twojej mamy- powiedziałam, choć tak naprawdę nie wiem o kim chłopak mówił.
- Mamy? Straciłem narzeczoną. Wyglądam jak smarkacz?- Dopiero po tych słowach spojrzałam na niego, brązowe włosy i zielone oczy, dobrze zbudowany.
- Przepraszam- szepnęłam- ja straciłam chłopaka. Nie wiem dlaczego Ci to mówię, ale chyba muszę  komuś wygadać.
- Tak rozmowa to najlepszy sposób, ja też  musiałem się komuś wygadać- dopiero teraz zauważyłam, że jesteśmy niedaleko mojej pracy- Wiesz tak już długo gadamy, a nawet nie wiem jak masz na imię. Ja jestem  Diego.
- Jestem Laura- powiedziałam nie pewnie.
- W takim razie Lauro mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy- powiedział i pobiegł.
                Dzień w pracy miną mi bardzo szybko, kiedy wychodziłam z niej zauważyłam, że na ławce siedzi jakaś znana mi postać, zajęło mi dwie minuty za nim rozpoznałam osobę. Był to Diego.
- Hej co tu robisz?- zapytał mnie kiedy tylko mnie zauważył.
- O to samo mogę spytać Ciebie- powiedziałam i podeszłam bliżej niego.
- Przyjechałem po siostrę, pracuję tutaj.
- O widzę, że się poznaliście. Laura jest najlepszą pracownicą- powiedziała moja teraźniejsza szefowa Gabriela.
- Tak miło mi było poznać, muszę już iść. Do jutra Gabi, cześć Diego- powiedziałam i udałam się w stronę mojego mieszkania.
                Dobrze, że znajdowało się niedaleko, bo byłam bardzo wyczerpana. Było to małe mieszkanie, ale za to przytulne. Lubiłam to miejsce.   Przez te trzy miesiące można było się do niego przyzwyczaić. 
               Siedziałam właśnie na kanapę, kiedy moja komórka dała znać o nadchodzącym połączeniu. Była to Patrycja.


- Hej mała, jak się trzymasz?- zapytała.
- Dobrze, a ty?
- Wiesz trochę smutno, ale daję radę, jeszcze tylko siedem miesięcy- powiedziała, a ja wiedziałam, że się uśmiecha.
- Tak jeszcze tylko siedem.
- Jak sobie radzisz psychicznie?- zapytała.
- Wiesz czasami płaczę jeszcze w poduszkę, a dzisiaj jedno wydarzenie przypomniało mi o Maćku- szepnęłam.
- Opowiadaj.
Opowiedziałam jej cała historię z parku.
- Ej, a chociaż ładny był?- zapytała, a za chwilę się roześmiała.
- Proszę Cię nie mam teraz czasu myśleć o tym. Jeszcze za wcześnie.
- Wiesz nie znałam Maćka długo, ale myślę, że on życzył by sobie, abyś nie była samotna.
- Nie wiem jeszcze, muszę to wszystko przemyśleć. Wiesz muszę kończyć.
- Okej, kochanie dzwoń jak coś. Bierz go póki wolny- powiedziała, a zanim ja coś jej odpowiedziałam, rozłączyła się.



Trzy miesiące później….


           Tak więc jeszcze cztery. I powrót. Tak bardzo już chcę wrócić. Jeśli chodzi o moje sprawy sercowe to nic, a Diego nie widziałam od trzech miesięcy. Naprawdę. Może to i lepiej. Zmierzam właśnie do pracy.  Przed budynkiem widzę Diego z Gabrielą, wchodzą razem do studia. Właśnie dzisiaj spotkamy się po raz trzeci. Może o ile w ogóle na niego wpadnę. Nie! Dlaczego ja w ogóle o nim myślę. Przecież on jest poza moim zasięgiem. On nawet na mnie nie spojrzy. 


Powinnam przestać myśleć o ludziach po za moim zasięgiem. Weszłam do biura  i udałam się na moje stanowisko pracy. Na moim stole leżała różyczka, a obok niej była karteczka, a na niej napisane. ,, DZISIAJ O 20.30 W CENTRAL PARK”  Rozejrzałam  się po biurze i nie zauważyłam nikogo kto byłby we mnie wpatrzony i czekał na moją reakcję. A jeżeli to Nikodem znalazł jakiś sposób i próbuję się ze mną spotkać. Nie mogłam pozwolić tak mu się złapać. Róża wylądowała w koszu, a karteczka razem z nią.
O godzinie 16.30 wyszłam z pracy.  Postanowiłam zmienić coś w swoim wyglądzie więc udałam się do fryzjera tam obcięłam włosy. Po wyjściu od fryzjera wyglądałam tak:



                Ciekawa jestem jak zareaguje Patrycja na moją zmianę, ale pewnie do mojego powrotu  odrosną.  Udałam się na zakupy. Bo moja lodówka zaczęła świecić pustkami. Kiedy opuszczałam sklep była godzina 20.00. Udałam się do domu, bo nie miałam co robić. Kiedy znalazłam się u celu, włączyłam sobie Titanica. Choć oglądałam go już milion razy wcale mi się nie znudził.
                Naglę usłyszałam dzwonek do drzwi. Kogo mogłam się spodziewać o tej porze. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam Diego z jedna różą.
- Wiesz ona też ma uczucia- powiedział i spojrzał na mnie- tak jak ja, a ty nasze uczucie zniszczyłaś.
- Nie wiedziałam, że jest od Ciebie, przepraszam- szepnęłam, a kiedy spojrzałam na niego jego twarz była ozdobiona uśmiechem.
- Dlaczego zmieniłaś fryzurę?
- Hahaha. Wiesz czasem potrzebne są zmiany- powiedziałam i wpuściłam go do środka.
- Powiesz mi dlaczego nie przyszłaś?
- Tak. Wiesz jest taki chłopak, którego brat dzięki mnie siedzi w więzieniu i myślałam, że to on próbuje się na mnie zemścić.
- Nie jestem taki zły- powiedział i usiadł obok mnie na kanapie- Tianic serio? Ile razy już go oglądałaś?
- Może milion, ewentualnie dwa- roześmiałam się. 


- Jestem tu bo chciałabym Ci cos powiedzieć. Nie było by mnie tu gdyby nie to, że mi na tobie zależy i chyba się zakochałem.
- Wow nie wiem co mam Ci powiedzieć.
- Ja wygłupiłem się, naprawdę nie powinienem tego robić.
- Nic się nie stało. Ja po prostu, kiedy Cię dzisiaj zobaczyłam to tak bardzo chciałam Cię spotkać, że aż bolało. I ja chyba też się w Tobie zakochałam.
                Diego był bardzo blisko mnie i w pewnym momencie jego usta dotknęły moich. Nie wiem ile trwaliśmy w tym pocałunku, ale po raz pierwszy od śmierci Maćka byłam szczęśliwa.  Kiedy skończyliśmy się całować uśmiechnęłam się do niego.
- Obiecaj, że mnie nie zranisz- powiedziałam i zajrzałam mu głęboko w oczy.
- Obiecuję- powiedział i przypieczętował to pocałunkiem.
                Oglądanie filmu skończyłam w jego ramionach, nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
                Kiedy wstałam zobaczyłam, że Diego nie ma obok mnie. Poczułam zapach naleśników, udałam się w kierunku kuchni. Tam stał  właśnie on i przygotowywał jedzenie.
- A więc umiesz gotować- powiedziałam i podeszłam do niego.
- Tak właśnie- pocałował mnie w policzek- witaj księżniczko, pięknie wyglądasz.
- Daj sobie spokój, wiem jak wyglądam.
- Żałujesz?
- Czego?
- Dnia wczorajszego- powiedział odkładając patelnie.
- Ani trochę.
- To dobrze. Ile jeszcze tu będziesz?
- Cztery miesiące- powiedziałam wkładając kawałek naleśnika do ust. 


Od tego czasu każda wolną chwilę spędzaliśmy razem. Zabierał mnie często na romantyczne spacery, a ja cieszyłam się z tego jak głupia. Każdą wolną chwilę poświęcaliśmy sobie. Nie było dnia, abyśmy nie zjedli razem kolacji, śniadania czy obiadu. Patrycja była szczęśliwa, że jednak dałam szanse Diego. Ja również byłam szczęśliwa nie żałowałam swojej decyzji.  
Dzień powrotu do LA…
-Musisz wracać?- zapytał mnie Diego kiedy leżeliśmy razem w łóżku.
- Nie mam innego wyjścia, tam mam pracę- powiedziałam i spojrzałam na niego widziałam, że nie podoba mu się to, mi też chciałam, aby był tam ze mną.
- Obiecaj, że jak znajdziesz czas przylatujesz tutaj- powiedział to stanowczo.
- Tak jest kapitanie- zasalutowałam mu.
- Kocham Cię- powiedział przygryzając płatek mojego ucha.
- Ja też Cię kocham- powiedziałam i wstałam, gdyż za trzy godziny mam samolot, a jeszcze nie jestem spakowana do końca.
                Będąc już na lotnisku, strasznie się stresowałam, zawsze boję się, że bramka zapipczy, albo coś innego się stanie. Jednak prze odprawę przeszłam spokojnie. Koło mnie było wolne miejsce więc położyłam tam torbę. Włożyłam słuchawki w uszy i czekałam na start.
                Naglę poczułam jak moja torba ląduje na moich kolanach.
- Myślałaś, że tak po prostu się mnie pozbędziesz? Nawet w tych włosach Cię rozpoznam- usłyszałam głos Nikodema.
- Co ty tu robisz?
- Lecę nie widać?- zapytał udając głupiego.
                Koło mnie przeszła jakaś pani, spojrzałam na nią błagalnie, a ta ujrzała rękę Nikodame, która ściskała moje udo.  Panicznie się bałam, nagle podeszła do nas ochrona lotniska i wyprowadziła go z samolotu, odetchnęłam już spokojna. Koło mnie znowu ktoś usiadł, a ja modliłam się, żeby nie był to jakiś pedofil, lecz kiedy spojrzałam na tą osobę, zobaczyłam Diego.
- Hej mała spokojnie jestem- szeptał.
- Widziałeś?- zapytałam.
- Tak.
                Nie mogłam uwierzyć, że lecimy razem do miasta aniołów.  Podróż przespałam. Diego podczas podróży obudził mnie tylko raz, kiedy wstawał do toalety, później tylko po to, aby oznajmić mi, że już jesteśmy na miejscu.

 







          Diedo 22 lata. Jego narzeczona zginęła w wypadku samochodowym. Jest adwokatem.







   A wiec dzisiaj dodaje rozdział choć obiecałam, ze dodam 20 stycznia, ale z racji tego, ze wyjeżdżam na obóz nie będę miła jak. Ale mam nadzieję, że z okazji moich urodzin pojawi się tu 30 komentarzy( marzenia), albo chociaż każdy kto przeczyta skomentuje. To byłby super prezent. Dziękuję za uwagę:)


37 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Anonimowy pisze...

Fajny rozdział ;)

Miriam pisze...

suuuuuuuper znalazlam niedawno twojego bloga jest cudowny <3

Miriam pisze...

a i jeszcze xD udanego wyjazdu c; na jaki oboz jedziesz ? a kiedy masz urodziny?

Anonimowy pisze...

zgadzam sie z Lola blog jest extra no wlasnie kiedy masz urodzinki?

Unknown pisze...

Sportowy w bieganiu. 20 stycznia;)

Unknown pisze...

20 stycznia;)

Anonimowy pisze...

Fantastyczny rozdział!

Pozdrawiam Kasia

Anonimowy pisze...

Kiedy będzie cdn?
Tu i na 2 blogu?

Anonimowy pisze...

Fajny rozdział.
No i SUPER, że jest taki długi!
Gabi

Anonimowy pisze...

super rozdział kiedy next?

Anonimowy pisze...

Ten rozdział jest po prostu boski!
No i bosko długi <333

Anonimowy pisze...

cuuuuuuudowny suuuuuuuperowy faaaaaantastyczny rozdzial kiedy cdn? Zdrowia i szczescia i pomyslnosci z okazji jutrzejszych urodzin <3

Anonimowy pisze...

Z okazji urodzin dużo szczęścia, zdrowia, spełnienia marzeń no i żeby Cie kostka przestała boleć :*

Unknown pisze...

Dziękuję Magda;*

Anonimowy pisze...

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, a co do liczby komentarzy to się ni martw z tego co się oriętuję to moje koleżanki z klasy też czytaj twojego bloga. Nie wiem dlaczego jeszcze nic nie napisały, ale sądzę, że to przez ogrom sprawdzianów semestralnych. Jednego zaś jestem pewna pamiętają o twoich urodzinach i na pewno coś napiszą. Więc uszy do góry Dzień jest jeszcze młody, a noc jeszcze młodsza <333

Asia

Anonimowy pisze...

Wszystkiego naj, naj,najlepszego z okazji urodzin no i super rozdział!

Anonimowy pisze...

I love it!!!
I love you!!!

Anonimowy pisze...

Życzę ci wszystkiego najlepszego dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności i spełnienia wszystkich marzeń, no i weny pisarskiej żebyś pisałam nam coraz dłuższe i lepsze rozdziały.

Twój tajemniczy wielbiciel...

Anonimowy pisze...

Wszystkiego dobrego z okazji urodzin.
Ja wcale o twoich urodzinach nie zapomniałam i cię szanuję czuję się też urażona tym, że tak uważasz.

Agnieszka

Anonimowy pisze...

Wszystkirgo najlepszego!!!
Aga ma racjemy obrażeni na ciebie jak ty tak o nas mowisz.

Unknown pisze...

Ja nie mówiłam o was.

Anonimowy pisze...

Ale mnie wciągnęła tą historia!!! Czekam na kolejne rozdziały!
PS. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin (!) - prawdziwych i pomocnych przyjaciół, wyników sportowych do pozazdroszczenia, ale przede wszystkim spełnienia najskrytszych marzeń - także tych 30 komentarzy (przynajmniej 30). ;D
A.Ż.

Anonimowy pisze...

wszystkiego najlepszego i duzo weny z okazji urodzin

Anonimowy pisze...

Oooo...
Znalazłam twojego bloga dziś i z wielka radością widzę, że mogę się przyłączyć do spełnianie jednego z twoich marzeń (30 komentarzy.

Anonimowy pisze...

Wszystkiego najlepszego!
Dużo weny!
Spełnienia marzeń!
Wyników sportowych!

Anonimowy pisze...

pisz dalej bardzo fajne :) a dziś życzę Ci też Wszystkiego Najlepszego dużo zdrowia szczególnie do treningów ;)oraz spełnienia marzeń no i 100 lat !!!
A.B

Anonimowy pisze...

Całkiem fajnie piszesz. Spodobał mi się ten rozdział i będę czytała następne (no i oczywiście komentowała :D)
M****

Anonimowy pisze...

Madziu ja też tobie życzę 100 lat!
Z.

Anonimowy pisze...

Czy mi się wydaje czy ty Madziu masz tajemniczego wielbiciela?

Unknown pisze...

Jaka Magda?

Anonimowy pisze...

WSZYSTKIEGO NAJ NAJ

Anonimowy pisze...

Ja idiota!
Pomyliłam to jak dziękowałaś Magdzie z twoim imieniem.

Anonimowy pisze...

Ja też ci życzę spełnienia marzeń, no i rozdział przecudowny.
Zaczyna się robić trochę nudno - wszystkie rozdziały bez wyjątku są świetne, ale się nie martw ja lubię taką nudę!
hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha

Anonimowy pisze...

Wszystkiego najlepszego!!!

Ps. OMG
Czy mi się dobrze wydaje?
Czy to właśnie mi przypadl zaszczyt spełnienia twojego marzenia i napisania 30 komentarza?
Błagam powiedz, że tak.
Prooooooszę

Unknown pisze...

Tak;) chyba

Anonimowy pisze...

Julka przeczytałam wszystko! I serio mi się podoba ;D // Weronika